wtorek, 16 grudnia 2014

Lajos&Chrysippos 2

ZDAŁAM. Wszystko. Prawie. Nie poprawiłam fizyki. Ale to tylko fizyka (pewnie też niemiecki, gdyż jutro mam sprawdzian i piszę zberezeństwa, zamiast się uczyć...) :P Jestem z siebie dumna :3

Miłego czytania!




(http://joemonster.org/p/967923/size/oryg)

Minęło parę godzin. Lajos jechał powoli; chociaż był doświadczonym jeźdźcem, to nie chciał ryzykować zdrowia Chrysipposa dla zaoszczędzenia czasu. Za późno zrozumiał, iż był zbyt brutalny dla młodzieńca, który okazał się być prawiczkiem. Nie chciał zatem sprawiać mu dodatkowego, zbędnego bólu. Gdyby Chrysippos nie spał, to pewnie w trakcie jazdy nieustannie jęczałby, narzekając na nieprzyjemne otarcia.

Pierwsze promienie słońca zaczęły nieśmiało oświetlać drogę i drzewa, gdy Lajos znalazł się na krańcu puszczy. Opuścił drogę, którą podążał przez całą noc, a następnie ruszył przez kwiecistą łąkę w stronę znajomego budynku.

Uśmiechnął się, witając w ten sposób domek, w którym spędził najlepsze lata swojego życia i z którym dzielił wiele wspomnień.

Zeskoczył z Efeba. Rumak najwyraźniej był bardzo znużony, gdyż z ulgą zaparskał cicho, po czym sam ruszył w stronę wiaty. Znajdując się pod dachem, koń zatrzymał się, czekając na pana.

Lajos zdjął z siodła Chrysipposa, po czym zaprowadził go do domku. W środku ułożył śpiącego kochanka na łóżku, po czym wrócił do zwierząt.

Przez dłuższą chwilę zajmował się śpiącym koniem, starając się delikatnie zdjąć z niego siodło. Gdy mu się to wreszcie udało, musiał odebrać osiołkowi juki. Walczył z wyrywającym się zwierzęciem przez parę minut. Gdy ostatnia sakwa spadła z głośnym brzękiem na ziemię, Lajos przywiązał podopiecznych do słupka, a następnie zabrał wszystkie przedmioty i wrócił do chatki.

Domek myśliwski był mały, lecz przytulny. Ciemne, ciepłe drewno było przytulne i zapewniało otuchę każdemu, kto spędził całą noc w dzikim lesie. Chatka miała trzy drobne izby: sypialnię, salon oraz spiżarnię połączoną z łaźnią i składzikiem.

Lajos podszedł do kochanka. Chrysippos spał jak kamień, jednak w którymś momencie musiał zrzucić z siebie płaszcz, gdyż leżał nagi i trząsł się z zimna.

Król z paniką malującą się w oczach rzucił się w stronę grubego koca leżącego na pobliskim taborecie. Przykrył młodzieńca pledem, po czym położył się przy nim i mocno go objął. Zaczął głaskać ciemne włosy Chrysipposa, jednocześnie rozmyślając o tym, jak mogła wyglądać ich przyszłość.

Gdyby mógł, porzuciłby Jokastę. Oczywiście, musiałby wtedy znaleźć nałożnicę, która urodziłaby mu dziedzica… Ale nie powinien mieć problemów ze znalezieniem chętnej… A przynajmniej rodziny gotowej oddać swoją córkę w zamian za parę monet…

Lajos złożył na czubku głowy kochanka czuły pocałunek. Pragnął żyć z nim wiecznie. Być z nim zawsze i wszędzie, a po śmierci odnaleźć się i ponowie stanąć u jego boku.

-Co ja ci uczyniłem, Erosie? Dlaczego…? Znalazłem piękną kobietę, zdobyłem jej rękę… A teraz postawiłeś przede mną tak niesamowitą istotę, jak jego…

Król westchnął ciężko i znów zaczął fantazjować. Wyobraził sobie, iż Jokasta opuszcza jego pałac, a jej najzdolniejsze służące zaczynają opiekować się Chrysipposem, nadając mu kobiecy wygląd. Gdyby młodzieniec miał lepiej dopasowane ubrania… Gdyby zostałby przebrany za niewiastę… Gdyby stał się posłuszną oblubienicą…

Władca Teb zasnął, wyobrażając sobie Chrysipposa w kobiecej sukni, siedzącego tuż przy nim na tronie…

***

(zmieniłam narrację, BO TAK MI SIĘ CHCIAŁO)
Obudziłem się, mając nos wciśnięty w czyiś tors. Niemożliwe, czyżbym wrócił do tego niemądrego, dziecinnego rytuału sprzed lat, kiedy to lunatykowałem i w nocy przychodziłem do komnat ojca…?

Zamrugałem. Doskonale znałem zapach taty – mieszaninę piżma i kwaśnego alkoholu. Poderwałem się raptownie z łóżka, z przerażeniem wpatrując się w śpiącego przy mnie mężczyznę.

Już w następnej chwili ponownie leżałem na łóżku, głośno jęcząc z bólu - okropnie bolało mnie niemalże całe ciało. Wiedziałem, czego spodziewać się po seksie z mężczyzną, ale nie miałem najmniejszego pojęcia, iż ten był aż tak bolesny…!

Obrzuciłem Lajosa gniewnym spojrzeniem, po czym powoli i ostrożnie wstałem z łóżka. Z wielkim trudem wyprostowałem się. No tak. Można być delikatnym. Tylko po co? To samo tyczyło się łóżka – przecież miękkie powierzchnie wypełnione pierzem zostały wymyślone tylko po to, aby kobiety się nie nudziły podczas szycia! Po co pozbawiać kogoś dziewictwa w wygodnym, bezpiecznym łóżku, skoro ma się do dyspozycji cholerną, kamienną podłogę?!

Sycząc z bólu, dotknąłem swoich pośladków i zamarłem. Moje palce poczuły specyficzną, chropowatą powierzchnię zamiast gładkiej skóry.

To… To chyba nie była…

Wziąłem głęboki wdech i przełknąłem ślinę. Wykonałem kilka koślawych kroków w stronę drzwi; nie zamierzałem wychodzić. Pragnąłem jedynie odsunąć się od tego zboczeńca na jak największą odległość.

Sprawdziłem ponownie stan mojego ciała. Tak. Nie pomyliłem się; całe moje pośladki były zakrwawione; posoka spłynęła nawet na wewnętrzną stronę ud.

Gdy pierwszy szok związany z moim zmasakrowanym anusem minął, uświadomiłem sobie coś jeszcze: to nie był salon ojca.

Rozejrzałem się uważnie po pomieszczeniu, czując w sercu coraz większy niepokój.

Sypialnia, w której się znajdowałem, była malutka: miała zaledwie parę metrów kwadratowych. 

Obrażony, prychnąłem z pogardą.

Ten drań mnie wyruchał jak nałożnicę.

Następnie porwał.

Zostawił mnie, rannego, w pokoiku mniejszym od sypialni moich sług.

PIĘKNIE, KURWA!

Nie zważając na dotkliwy ból, doskoczyłem do króla i z całej siły go kopnąłem. Poczułem olbrzymią radość, gdy władca z przerażającym wrzaskiem stoczył się z łóżka i padł mi pod stopy.

Oczywiście, w następnej chwili odczułem negatywne skutki mojej szarży; okropny, pulsujący ból w moim pokiereszowanym wnętrzu oraz paskudne szaleństwo zakończeń nerwowych w gołej stopie.

Lajos wstał z podłogi, rzucając mi pełne urazy spojrzenie. Jednak nie minął moment, gdy wzrok króla zjechał niżej.

Wrzasnąłem, sfrustrowany, gdy uświadomiłem sobie, iż stałem przed nim zupełnie nagi.

Nie miałem nic przeciwko nagości; wręcz przeciwnie. Jednak bycie obnażonym przed osobą, która zaledwie paręnaście godzin wcześniej pozbawiła mnie cnoty było co najmniej… krępujące.

Już nie wspominając o samym akcie oddania swego ciała niemalże obcej osobie…

Zadrżałem, w pełni uzmysłowiwszy sobie, jaką hańbę ściągnąłem na siebie i swój ród. I ja miałbym po czym takim wrócić do domu i przejąć władzę w polis po śmierci bądź abdykacji taty…?

Lajos najwyraźniej błędnie odczytał mowę mojego ciała; przykrył mnie kocem, pod którym wcześniej spaliśmy.

Co jednak mi przyjdzie z zakrycia golizny…? To nie cofnie ostatniej nocy…

-Mój ojciec… - Szepnąłem, po czym syknąłem z bólu, gdy moje kolana ugięły się, a mój anus miał bliskie zetknięcie się z podłogą.

Lajos nie pozostawał obojętny na moje cierpienie; niezwykle delikatnie uniósł mnie, po czym powoli i łagodnie ułożył mnie na łożu. Pocałował mnie w czoło, a następnie w policzki, zlizując przy tym słone łzy, które zacząłem nieświadomie ronić.

-Kochany… Nie przejmuj się swoim ojcem. Jeśli mam być szczery… To on powinien ci zazdrościć. Sądzisz, iż Pelops był kochankiem Posejdona z miłości? – Lajos przytulił mnie do swojej piersi. Uwielbiałem jego szeroki, pachnący świeżością tors. Wbiłem nos w pierś króla, momentalnie uspokajając się.

-A kto powiedział, że ja stałem się twoim kochankiem z miłości…? – Odbiłem piłeczkę. Bardzo gnębił mnie fakt, iż stałem się tak żałosną w oczach mojego ojca istotą. Wielokrotnie słuchałem tyrad taty. Wciąż powtarzał, iż lepiej stać się niewolnikiem, niż oblubieńcem mężczyzny…

Spojrzałem na Lajosa. Milczał, a jego regularne rysy zniekształcił dziwny grymas. Król wyglądał tak, jakby w jego głowie odbywała się dyskusja. Zastanawiał się, co mi odpowiedzieć…?

-Ja tak powiem! – Oświadczył uroczyście, po czym pocałował czubek mojej głowy. – W momencie, w którym cię ujrzałem, poczułem strzałę wbijającą się w moje serce. Mam młodą żonę oraz obowiązek spłodzenia z nią dzieci. Ale… Kocham cię. I…

Król próbował jeszcze coś powiedzieć, jednak nie zdołał; rzuciłem się na niego. Przewróciłem go na plecy i mocno ścisnąłem.

-Naprawdę? – Zawołałem radośnie.

Po chwili moja radość przygasła. Czy on…?

Spojrzałem mu głęboko w oczy. Byłem w stanie czytać z nich niczym z otwartej księgi; doskonale widziałem powagę, niepokój... Troskę. I… paradoksalne połączenie szczęścia i smutku.

Dotknąłem jego chropowatego policzka. Szorstki zarost był przyjemny w dotyku. Wszystko w Lajosie było dobre.

-Naprawdę. Kocham cię. I… I ja nie mylę tego z pożądaniem… - Szepnął władca, całując mnie lekko w nos. – Chcę z tobą spędzić resztę życia... Jeśli tylko ty również tego pragniesz...

//panie i panowie, autorka oficjalnie przyznaje, że czytała za dużo harlequinów z Faktu - o mały włos nie napisałam ,,chcę się z tobą kochać"

-Sam powiedziałeś, że masz żonę. Jak ty to sobie wyobrażasz…? To znaczy… - Zająkałem się. Zazwyczaj byłem nieśmiałym, kryjącym emocje w głębi siebie osobnikiem… Ale w obecności Lajosa nie byłem nawet w stanie wydusić z siebie najprostszej wypowiedzi! Gdyby moi nauczyciele mnie ujrzeli… Bądź ojciec…

-Nie obraź się, kochanie… Ale zacząłem już śnić plany naszej wspólnej przyszłości… Wyobraź sobie pewien scenariusz… - Mężczyzna usiadł, po czym posadził mnie na swoich nogach. 

Czy ja nie miałem własnej woli? Sam bym mu z chęcią usiadł na tych cudownych udach! Lajos przygryzł płatek mojego ucha. Zadowolony, zamruczał, słysząc mój wstydliwy jęk. Zapragnąłem, aby król wykonywał tę czynność wiecznie… Jednak już po chwili mój kochanek zaczął namiętnie szeptać, zabarwiając swój głos erotyzmem. 

– Razem pojedziemy do Teb… Zamieszkasz ze mną… Zapomnę o obietnicy, którą złożyłem sobie w dniu mojego ślubu… Spłodzę potomka, a następnie wygnam moją żonę… Przebiorę cię… Będziesz udawać kobietę. Staniesz się moją żo…

Lajos nie zdołał dokończyć, gdyż przerwałem mu, pisząc panicznie.

-Nie zgadzam się! Nie będę się bawić w tak haniebne…! – Zawołałem. Umilkłem, gdy król skrzywił się z bólu. Najwyraźniej moje piski były zbyt przenikliwym, bolesnym dźwiękiem… - Przepraszam… - Szepnąłem. Opuściłem głowę, skruszony. Nie chciałem go krzywdzić. Nie jego. Nie pierwszą osobę, która sprawiła, iż moje serce zaczęło szybciej bić. Nie pierwszą osobę, która wyznała mi miłość. Nie…

Jęknąłem cicho. Domyśliłem się, iż w przyszłości mógłbym pożałować swoich decyzji. Ale… Czyż nie powinna liczyć się teraźniejszość…?

I tak pewnie nie miałbym miejsca, do którego mógłbym wrócić. Ojciec na pewno mną gardził. Odrzuciłby mnie… O ile w ogóle zdołałbym wrócić do domu…

-Lajosie…? – Szepnąłem niepewnie. Kochałem wypowiadać jego imię. Było takie melodyjne…Zarzuciłem ręce na kark króla i przyciągnąłem go do siebie. – Jeśli w Tebach masz innych kochanków, to wczorajszy stosunek był ostatnim w twoim życiu…!

Lajos krzyknął, uradowany. Uścisnął mnie mocno, w ogóle nie przejmując się moją groźbą. Uśmiechnąłem się lekko, z ulgą. On naprawdę się cieszył… Czyżby mu aż tak na mnie zależało…?

-Kocham cię, wilczku… Gdy tylko przestaniesz odczuwać ból, wyruszymy! – Zawołał. Sapnąłem, widząc w jego oczach łzy. Sprawiłem mu aż taką radość…?

Dopiero po chwili zorientowałem się, iż również miałem szkliste oczy. O mały włos nie zacząłem łkać ze szczęścia.

-Jedźmy nawet teraz… Nawet mnie nie boli… Domyślam się, że podróż konno może być uciążliwa po takiej nocy, ale dam… - Nie skończyłem mówić, gdyż tym razem to Lajos mi przerwał.

Głębokim, namiętnym pocałunkiem.

Muszę skończyć czytać te harlequiny. Nie jestem zadowolona z tej notki... Troszkę ,,lane kluski" mi z tego wyszły. Mało fabuły, dużo emocji (chyba. Ciężko mi to stwierdzić :/ ). Wiem, że nie powinnam wrzucać czegoś, co nawet mnie nie satysfakcjonuje... Obiecuję, że postaram się bardziej następnym razem :)
Chrysiaczek jest strasznie naiwny, prawda?
A teraz coś ważnego: biorąc pod uwagę fakt, iż ostatnio notki nie pojawiają się regularnie - chcecie dostawać ode mnie powiadomienia o nowych wpisach? Nie ważne, czy przez gadu-gadu, czy przez e-maile... albo przez coś zupełnie innego ;)

15 komentarzy:

  1. Ja tam dostaje powiadomienia o notkach, wiec sie nie upominam :P
    A gdzie seks? Gwalt? Akcja? Dramat? No gdzie?!
    Nastepny rozdzial ma byc dluzszy! I nie moge sie juz doczekac co sie stalo z Chrysipposem >.>
    Pozdrawiam



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seks & gwałt - dajże bohaterom przeżyć rozdział bez bólu/seksu/krwi.
      Akcja & dramat - ta para uciekła za kurtynę i robią właśnie tragedię :P
      Rozdział będzie dłuższy, będzie... Ale kiedy on będzie...?
      Dzięki za komentarz ;)

      Usuń
  2. Ja cie po prostu obserwuje jak inne blogi, a cadziennie sprawdzam czy nie ma gdzieś nowej notki XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szacuneczek za to, że Ci się chce tak sprawdzać dzień w dzień :3

      Usuń
  3. Tak w sumie, można powiedzieć, że w tym rozdziale była słodycz. Choć w sumie to dobrze, bo czytanie co chwila o zbereźnych wyczynach staje się w końcu nudne.
    Jak zawsze, rozdzialik strasznie mi się podobał i osobiście twierdze, że powinnaś mieć o wiele więcej komentarzy przy tak ciekawym opowiadaniu. :3
    Rozdział co prawda krótki, ale mam nadzieję, że pojawią się dłuższe, ale tak czy siak cieszę się, że się pojawiają, nieważne jakiej długości.

    Prawie zapomniałam wspomnieć ... Wrzucane przez Ciebie kozy są świetne! xD

    Życzę weny i pozdrawiam! : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależało mi na tej słodyczy. To opowiadanie ma być milusią odskocznią - biorąc pod uwagę akcję w ,,Helladzie"(kiedyś zmienię ten debilny tytuł), to ta cukierkowość może się przydać :)
      TEŻ TWIERDZĘ, ŻE POWINNAM MIEĆ WIĘCEJ KOMENTARZY :P :D
      Rozdział krótki, gdyż napisany spontanicznie po podciągnięciu ocen :3
      KOCHAM KOZY <3

      Dzięki za wszystko i pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Nowa tu jestem, tak jakby kto się interesował... Zacznę od Hellady, bo a) najdłuższe (a ja czekać nienawidzę), b) chyba po latach zaczynam przekonywać się do starożytnej Grecji (Mitologią skandynawską już, za przeproszeniem, rzygam). Na razie nie chwalę, ani nie krytykuję - a nuż mi się spodoba (co jest wysoce prawdopodobne - widzę przecinki, a to sprawia, że moje serce nazisty języka polskiego się raduje). W każdym razie zapisałam sobie bloga, mam całe Święta na zaznajomienie się z twoimi "wypocinami" :D (bez obrazy, jakby cuś ;) ) No i życzę nieporzucania opowiadania, bo nawet jeśli mnie się nie spodoba, to innym może przypaść do gustu, A JA WIEM, JAK TO BOLI, GDY CAŁOŚĆ URYWA SIĘ W POŁOWIE, A POTEM BITE 3 DNI ŻYJE SIĘ RAZEM Z DOBRĄ PRZYJACIÓŁKĄ "DEPRESJĄ". Także pisz, ile wlezie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)
      Mam nadzieję, że Ci się spodoba!
      Przecinki? o___O Twoje serce raduje się, gdyż możesz wytykać mi błędy...? A może Twoje serce jest szczęśliwe, ponieważ nie ma takowych?
      Obrażać za ,,wypociny" się nie będę, gdyż żadną wielką pisarką nie jestem, więc takie opowiadanka w sumie są wypocinami.
      Oj, nie zamierzam porzucać moich opowiadań! Sama nie raz czytałam świetne historie, które zostały porzucone (bądź wydane na papierze... I nie wiadomo, kiedy pojawi się kontynuacja [Rafael Bielecki -.-]).
      Pisać będę zawsze i wszędzie!
      Dziękuję za komentarz i gorąco pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Moje serce jest szczęśliwe, bo widzę, że SĄ przecinki, z czym czasami autorzy mają problem. I to w miejscach nieprzypadkowych :3 No dobra, to czytam pierwszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za ulga. Już się bałam, iż popełniłam jakieś błędy :3 Miłego czytania!

      Usuń
  6. Trochę krótki ten rozdział, ale się nie czepiam, bo sama ostatnio wrzucam krótkie notki. Ciekawe opowiadanie i urocza para. Mam nadzieję, że przyjaciel Lajosa zrozumie powód porwania syna. Choć z drugiej strony, po niemiłych doświadczeniach z Posejdonem nie dziwię się jego postawy względem związków męsko-męskich. No cóż, poczekamy zobaczymy. Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział ^^
    Powiadomienia nie potrzebuję, bo mam Ciebie pod obserwacją i automatycznie wyświetlasz mi się w liście czytelniczej na pulpicie nawigacyjnym bloggera. Wesołych Świąt ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję i nawzajem!
    Rozdział krótki, ale następne będą dłuższe :)
    U Pelopsa problemem są nie tylko związki dwóch mężczyzn, ale też relacje pozamałżeńskie (nie wiem, jak to lepiej określić :/ )

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejny Lajos, kolejne wyjątkowe "przezwisko" w kierunku do kochanków, haha. :D
    Nie wiem, czy podejrzewać, że Lajosowi odbije, czy może jednak to będzie w miarę normalna para...? Pewnie nie. XD
    Cóż, Chrysippos, naprawdę wydajesz się taki naiwny. Taka FF-Girl. Słowo "kocham cię" i już widzi w nim cudotwórcę. Mówiłam, ta cała miłość to czarna magia, zmienia/ulepsza/ogłupia/zabija(...) ludzi!
    Fajny będzie z niego król. xD
    Poza tym podobała mi się ta chwilowa odmiana perspektywy, naprawdę fajnie ci to wyszło. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Lajosów to rodzinne... Brakuje jeszcze ,,Szczurka", ,,Wężyka", ,,Myszki'... Sorry, będzie jeszcze Mysia :D
      Yayy, ale mnie chwaloo... od razu mi się robi cieplej w serduszku :D

      Usuń
  9. Eto nie dzieję się to wszystko zbyt szybko?
    Chociaż to starożytność i miłość od pierwszego wejrzenia, kto tam takich ludzi zrozumie ><

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o opinie :)