niedziela, 26 lipca 2015

Hellada 2: rozdział VII

Tanatos podszedł na chwiejnych nogach do zjawy. Był przerażony i zafascynowany. Z niedowierzaniem spróbował dotknąć Nikiasza, jednak palce boga przeniknęły przez ciało zmarłego bez najmniejszego oporu.

-Mnie tu nie ma, braciszku. - szepnął smutno duch, podchodząc do syna Nyks. - Jestem martwy. Zapomniałeś?

Słowa Nikiasza wbijały się w uszy Tanatosa, raniąc boga śmierci. Syn Nyks tak bardzo tęsknił za swoim młodszym ,,braciszkiem”!

-Jak to możliwe, że cię widzę? - Głos Tanatosa drżał z przejęcia. Bóg zaciskał pięści, chcąc opanować zszargane nerwy. Pragnął dotknąć swojego przyjaciela, porwać do na Rodos i pokazać mu jego rodzinę...!

-Skąd wiecie, co się dzieje z bogami po śmierci? - odpowiedział pytaniem na pytanie Nikiasz.

-Hekate to badała. - odparł Tanatos. - Nie mogła się skontaktować z żadnym bogiem. Wykorzystywała byty wiatru, wody, ognia, a nawet snu i śmierci. Nikt nie nawiązał z... z wami... porozumienia. - Syn Nyks z wyraźnym trudem zaliczał Nikiasza do grona umarłych. Jak mógł być spokojny w takiej chwili?!

Nikiasz uśmiechnął się blado. Wyglądał przerażająco – nagie, wychudzone ciało, przez które wręcz przenikały promienie Selene. Podkrążone, ciemne oczy były jedynym żywszym elementem syna Hadesa. Wszystko inne, nawet włosy, było wyblakłe.

-Nie śnimy. Nie oddychamy. Nie jemy. Nie myślimy. - wymienił Nikiasz, wzruszając ramionami. - Przez część czasu znajdujemy się w nicości. Nie ma nas. Nic nie czujemy, nic nie słyszymy. Nie mamy umysłów, które produkują sny czy myśli.

-Jak się zatem znalazłeś tutaj?

-Tutaj jestem przez część czasu. Najczęściej stoję godzinami w domku na Rodos... Oglądam Lidię i Fejdona... - Syn Hadesa uśmiechnął się ze wzruszeniem, a po jego policzkach popłynęły małe, przeźroczyste łzy. - Moja córeczka ma jakąś moc. Wyczuwa moją obecność. - wyznał mężczyzna, wycierając słone krople. - Lidia potrafi czynić przedmioty i ludzi niewidzialnymi... albo widzialnymi.

-To jej zasługa? - spytał Tanatos, ze zdumieniem patrząc na mężczyznę. - Ona sprawiła, że można cię zobaczyć?!

-Tak.

Nikiasz rozejrzał się na boki, po czym spróbował dotknąć Tanatosa. Nieskutecznie. Jego palce wniknęły w ciało starszego boga. Syn Nyks ze zdziwieniem poczuł przypływ mocy. Czyżby stan Nikiasza wzmacniał Tanatosa, którego domeną była śmierć?

-Widzisz? Wciąż jestem martwy - odparł smutno syn Hadesa. Stał się jeszcze bledszy i bardziej przeźroczysty. - Ale...

-Ale?

Tanatos zbliżył się do zmarłego, dłonią przenikając przez jego ramię.

-Możesz mi pomóc, Tanatosie. - wyznał Nikiasz, patrząc na zaintrygowanego boga z nadzieją. - Ty, Isagoras i Hekate. Możecie mnie ożywić.

***

Aniketos położył się na Heronie, prowokacyjnie muskając swoim wejściem erekcję króla.

- Powiedz mi, mój panie... - zaczął słodko książę, naciskając biodrami stojące prącie. - Po co ta cała maskarada? Dlaczego każesz mi udawać jakiegoś pederastę?

Heron zaśmiał się, ściskając mocno pośladek podopiecznego.

- To zabawne. Ten gnojek, Arete, boi się każdego, kto choćby pomyśli o nim w tych kategoriach.

- Miałem wzbudzić jego zaufanie, a nie strach – fuknął młodzieniec, odsuwając się z niesmakiem.

Król zaśmiał się na widok miny Aniketosa.

- On ci zaufał. To bożek. Jego wszystkie cechy zostały spotęgowane. Jest tchórzliwy do kwadratu. Łaskawy do granic możliwości. Będzie całować stopy Lajosa jeszcze przed przybyciem na Kretę.

- Ale on na nią nigdy nie trafi... - sprostował Aniketos, nic nie rozumiejąc.

Młodzieniec położył się przy opiekunie, po czym mocno go objął. Wtulił twarz w szeroką pierś Herona. Czasami siedemnastolatek sądził, że kochał mężczyznę. Ale jego misja była dużo ważniejsza od uczuć. Emocje były zbędne.

- Właśnie o to chodzi - zaśmiał się Heron, gładząc podopiecznego po ciemnych włosach. - Arete, Isagoras, jakkolwiek ten bachor chce być nazywany... Nie trafi do brata. No, chyba, że ci dwaj spotkają się w Podziemiu.

Aniketos zaśmiał się okrutnie, a król mu zawtórował. Hałasowali tak, dopóki do królewskiej sypialni nie wkroczyły trzy nałożnice.

Kobiety były ubrane w purpurowe, wiązane na szyjach szaty. Na nadgarstkach miały cienkie, złote łańcuszki, a na kostkach grube bransolety z tego samego metalu. Każda z niewiast wyglądała podobnie – były to siostry, które odziedziczyły po przodkach piękne, ciemne loki, szczupłe twarze i duże, oliwkowe oczy.

Konkubiny doskonale pasowały do wystroju sypialni. Ich szaty współgrały z pysznymi tkaninami, którymi zostały obite szaty. Bose, delikatne stopy drżały na zimnej, marmurowej podłodze, potęgując wizerunek słabych istot.

Aniketos oblizał się łakomie, oglądając po kolei każdą z Cór Koryntu.

- Którą wybrać? - spytał, siadając na Heronie.

Młodzieniec specjalnie otarł się o krocze swojego opiekuna. Znał króla i wiedział, że ten, rozpalony, nie umiał się kontrolować... A Aniketos miał w takich chwilach cudowne widoki...

- Nie ważne, która. Wszystkie równie ciasne - rzucił król pogardliwie, lekceważąco oglądając kobiety. - Zawsze można je brać od tyłu, gdy im się cipki zużyją.

Niewiasty zadrżały, pochylając głowy. Wbijały pełne wstydu spojrzenia w podłogę.

- Urządźmy konkurs! - zawołał Aniketos, z sadystycznym uśmieszkiem wstając z łóżka, czy też władcy. Podszedł do kobiet i kopnął najniższą z nich w kolano. Nałożnica upadła na posadzkę, jęcząc cicho z bólu. - Wezmę tę, która pierwsza straci ciuszki! - zawołał radośnie, z okrucieństwem patrząc na niewolnice. - Drogie panie? Rozbierajcie się. Pomagajcie swoim siostrom... Ta, która będzie zupełnie naga, zostanie tutaj na całą noc... A ta, która będzie mieć najwięcej ubrań na sobie, nie zostanie przeze mnie tknięta nawet palcem...

Siedemnastolatek nie zwołał dokończyć. Stojące nałożnice doskoczyły do swojej młodszej siostry, zrywając z niej kolejne warstwy ubrań. Leżąca na podłodze kobieta nie pozostawała dłużna, rozszarpując przód sukni najstarszej i rąbek spódnicy średniej.

Młodzieniec zaśmiał się, z prawdziwą radością obserwując rozpaczliwą walkę kobiet. Jego poczynania w łóżku stały się tak słynne, że niewolnice zapominały o więziach krwi, chcąc oszczędzić sobie cierpienia...

Nagle Aniketos spojrzał z pogardą na starsze siostry, a cały dobry humor zniknął. Zmrużył mściwie oczy. Tak bardzo pragnął patrzeć na ból emocjonalny i rozdarcie kobiet, gdy te będą między Scyllą a Charybdą! Chciał widzieć ich cierpienie, gdy te będą wybierać między sobą a pozostałymi. Co to była za rodzina?! Krewne powinny się wspierać i chronić, a nie wystawiać inną lwu na pożarcie.

Siedemnastolatek uśmiechnął się okrutnie, nagle zyskując dobry nastrój. Już wiedział, jak ukarać tak żałosne poczwary...

Najmłodsza z kobiet leżała na posadzce, drżąc z zimna i strachu. Jej pokryte gęstymi włosami łono zamigotało w szarpaninie, wywołując u Aniketosa podniecenie.

- Wystarczy! - zawołał ochryple, a Heron zaśmiał się z jego stanu. - Ty – wskazał na zupełnie nagą kobietę – masz wstać i podejść do łóżka, jednak nie zbliżać się do Herona. A ty... - książę skinął na najstarszą, prawie zupełnie ubraną kobietę – masz moje słowo, że cię nie tknę... Moja droga?

Niewolnica uśmiechnęła się z wdzięcznością, radosna, że tym razem uniknie bólu i upokorzenia. W jej oczach Aniketos widział ulgę. Młodzieniec wbił natarczywe, ostre spojrzenie w nałożnicę, wskazując palcem Herona.

- Obyś zadowoliła naszego króla, szmato.

Siedemnastolatek z euforią obserwował, jak ulga i tryumf w oczach kobiety przemieniają się w rozpacz i przerażenie. Och, jak on kochał swoją władzę! Kochał przysparzać te dziwki o cierpienie. Kochał karać. Kochał poniżać i dręczyć. To mu dawało radość i satysfakcję. Skoro on nie mógł być zawsze szczęśliwy, to dlaczego inni mieli nie mieć problemów?!

Środkowa siostra wyprostowała się, po czym niepewnie rozejrzała. Patrzyła to na króla, to na księcia. W jej twarzy młodzieniec widział zagubienie.

- Ty poczekasz - oznajmił, nawet nie patrząc na niewolnicę. - Gdy zaopiekuję się twoją młodszą siostrą, będziesz mogła się zabawić ze starszą.

Uśmiechnął się okrutnie, napawając się przerażeniem w oczach najmłodszej kobiety. Zerknął na środkową. Ta spokojnie skinęła głową, po czym usiadła na ziemi.

- Ty, najstarsza! Pani współczująca! - zakpił, patrząc na ostatnią siostrę z pogardą. - Król nie będzie czekać całą noc.

Heron zaśmiał się, po czym skinieniem głowy przywołał do siebie kobietę. Nakazał jej stanąć nad nim, a następnie się rozebrać. Aniketos patrzył na tę scenę jak urzeczony. Podziwiał zarumienioną skórę. Czerwoną ze wstydu twarz. Kształtne, choć dość małe piersi. Oblizał się, podziwiając sutki kobiety. Niewolnica, mimo początkowej niechęci, była profesjonalistką. Stała nad władcą zupełnie naga, eksponując swoją kobiecość. Dotykała sutków, szczypiąc je i głaszcząc. Zjechała drobną dłonią w dół, przez brzuch aż do łona. Pogładziła kręcone włoski na podbrzuszu, po czym nawilżyła palec drugiej ręki. Obie dłonie przyłożyła do dolnych partii ciała. Delikatnie musnęła swoje łono, zjeżdżając coraz niżej.

Aniketos był wręcz zahipnotyzowany poczynaniami kobiety. Podziwiał jej mokre palce, gdy te podrażniały wargi sromowe, gdy zanurzały się coraz dalej i dalej... Westchnął z rozkoszy, gdy kobieta potarła o swoją łechtaczkę, a na jej twarzy pojawił się grymas ni to przyjemności, ni to bólu.

Heron był w jeszcze gorszym stanie, niż Aniketos. Jego sztywny członek stał, sącząc pierwsze krople. Mężczyzna zacisnął mocno palce na łydkach kobiety, po czym pociągnął ją w dół. Niewolnica usiadła okrakiem na swoim panu, jęcząc cicho z bólu.

- Daj mi tę ciasnotę, kurwo... - zażądał Heron, zaciskając dłoń na szyi kobiety. Niewolnica posłusznie uniosła się, wzięła spory, gruby członek w swoją rękę, a następnie nabiła się na niego, jęcząc głośno z bólu. - Dokładnie tak!

Młodzieniec z euforią patrzył na cierpienie nałożnicy. Upajał się każdym jej posłusznym ruchem, podniecał każdą łzą bólu. Z rozkoszą obserwował zagryzanie przez konkubinę warg. Zapragnął zlizywać te pojedyncze krople krwi...

Oderwał wzrok od najstarszej kobiety, gdy jej młodsza siostra pisnęła ze strachu. Obrzucił ,,swoją” dziwkę pogardliwym spojrzeniem. Ta szmata mogła spróbować uniknąć nieprzyjemności, gdyby przynajmniej była cicho!

Aniketos jednym szarpnięciem rzucił kobietę na łoże Herona. W królewskiej sypialni, pełnej ozdób i drogich mebli, nie było nawet dywanu, na którym książę mógłby wziąć konkubinę.

Młoda kobieta zadrżała. Aniketos z sadystycznym uśmiechem przycisnął jej głowę do poduszki, ciągnąc ją za włosy. Wolną ręką rozsunął nogi niewolnicy. Pogładził włosy łonowe i pachwinę nałożnicy, zachwycając się ich fakturą. Przez chwilę podrażniał wargi sromowe kobiety, a ta tylko płakała z upokorzenia, jeszcze bardziej podniecając młodzieńca.

Siedemnastolatek zbliżył palec do wejścia kobiety. Zamrugał, zdziwiony. Pomasował to coś, czego się nie spodziewał. Nacisnął lekko, wyrywając z ust kobiety jęk bólu. No, proszę! Kto by się spodziewał, aby trafiła mu się dziewica?

- Och, my już się twoim wianuszkiem zajmiemy, kwiatuszku... - zakpił, zrzucając z siebie gwałtownie szaty.

Niewinność kobiety tłumaczyła jej reakcje. Aniketos nie był jednak partnerem konkubiny, aby bawić się w delikatne rozdziewiczanie.

Młodzieniec nakierował różową główkę na wejście kobiety. Kilka razy potarł sugestywnie członkiem o wargi sromowe i łechtaczkę kobiety, jednak nie spodobały mu się jej pełne przyjemności stęknięcia. Zirytowany na swoją dobrotliwość, dotknął koniuszkiem penisa wejścia nałożnicy. Chciał, aby czekała. Aby się stresowała, czekając na tę dawkę bólu... i ją odczuła dwa razy mocniej, gdy otrzyma ją po utracie czujności...

Nie czekał długo. Młoda niewolnica przymknęła oczy, ukrywając pełne strachu i stresu spojrzenie. Zaczęła oddychać odrobinę spokojniej, chociaż wciąż była bardzo spięta. Aniketos zaśmiał się, nagle wchodząc w kobietę po same jądra.

Krążący w okolicy sypialni poddani nie mogli usłyszeć śmiechu młodzieńca, gdyż ten został zagłuszony przez pełen bólu wrzask niewolnicy.

Aniketos jęknął z rozkoszy, zagłębiając się w ciasne wnętrze kobiety. Poruszał się gwałtownie, będąc coraz bliżej spełnienia. Płacz nałożnicy, sapanie Herona i konkubiny obok oraz zaciskające się na członku młodzieńca mięśnie sprawiały, że siedemnastolatek szybko doszedł, mocnym szarpnięciem wbijając się w niewolnicę.

Książę opadł na łoże, jednocześnie spychając z niego łkającą konkubinę. Heron skończył chwilę później, zrzucając z siebie najstarszą kobietę.

- Tamte wczorajsze były lepsze... - marudził Aniketos, przysuwając się do władcy. Ich piersi i karki pokrywał pot. - Zwłaszcza tamta z Krety, o jasnych kudłach. I do ust wzięła, i do ręki...

- I nas obu jednocześnie. - dokończył z paskudnym uśmiechem Heron, patrząc czule na swojego podopiecznego i przyjaciela.

- No, moje drogie! - zawołał Aniketos, kładąc głowę na mokrym torsie opiekuna. - Teraz możecie ukarać waszą starszą siostrę za to, jak brzydko was potraktowała.

- Ubrudźcie sobie te śliczne rączki... - zakpił mężczyzna, obejmując leniwie księcia.

- DOSŁOWNIE, moje drogie! - zażądał ze śmiechem młodzieniec, śmiejąc się głośno. - I nie wstydźcie się swoich uczuć! Te pełne wstrętu i przerażenia spojrzenia są oszałamiające!

Kobiety przystąpiły do działania. Młodsze siostry dopadły najstarszą. Aniketos ze szczególnym oczarowaniem patrzył na poczynania średniej kobiety. W odróżnieniu od najmłodszej, nie wahała się. Sprawnie wsuwała i wysuwała palce z anusa najstarszej. Młodzieniec oblizał się, gdy konkubina była penetrowana przez młodszą siostrę. To było takie cudowne, orzeźwiające widowisko!

- Byłbyś doskonałym tyranem, Aniketosie... - wymruczał król, bacznie obserwując kobiety.

- Ale ja nim będę - Młodzieniec poprawił swoją pozycję, przytulając się jeszcze bardziej do opiekuna. - Ty będziesz władać całą Ziemią.

Stojąca w kącie pomieszczenia roślina poruszyła się tak, jakby zawiał wiatr. Nagle zielone, cienkie pnącza zaczęły sunąć się w stronę łoża. Owinęły się wokół nóg mebla, po czym wspięły się po drewnianych kolumnach aż do szerokiego baldachimu. Roślina opadła na czoło Herona, czule go gładząc.

- A ty obejmiesz władzę wszędzie indziej.

18 komentarzy:

  1. Jestem obecna głosuję za jedynką, uwielbiam męskie ciąże:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I takie pytanie ile rozdziałów do końca ???

      Usuń
    2. Obie historie prawie skończyłam pisać... Nie to, co ,,Helladę". Sądzę, że będzie podobna ilość rozdziałów - ok. 30. Wyjdzie jednak w praniu. Ale trzecia część, jeśli będą na nią chętni, będzie krótka

      Usuń
    3. Ja zawsze jestem chętna:-)

      Usuń
  2. Ja też głosuje za jedynką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja głosuję za dwójką. A do tego rozdziału Hellady dojdę niedługo i wtedy już ładnie skomentuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, dotarłam aż tutaj ^^
      Czyli te macki czy coś, to sprawka Aniketosa, który posiada dodatkowo moce. Czyżby też był bożkiem? Wygląda na to, że to bardzo prawdopodobne.
      Scena była bardzo odrażająca i straszna i w ogóle, zastanawiam się, czy sama jestem na nią wystarczająco dorosła :P
      Mamy do czynienia z dwójką bydlaków, podłych sadystów i sukinsynów (mam jeszcze parę epitetów na nich, ale nie będę Ci tu na blogu przeklinać. Chociaż takie rzeczy mi się cisną na usta...). Aniketos to menda i nawet nie wiem, czy nie gorsza od Lajosa... Na pewno ma wielką szansę go zdetronizować w czołówce moich najbardziej znienawidzonych postaci. Mam ochotę rozszarpać go.
      A najbardziej wkurza mnie fakt, że Isagoras tak mu ufa. Niby była mowa, że teraz, jako że jest bożkiem, jego cechy zostały spotęgowane, czy jakoś tak... no ale, kurcze, chyba ten debilizm też mu się podwoił (dziwne, bo jak się pomnoży nic razy dwa, to wciąż będzie nic, a tu jakby na minusie...). Nie lubię męczenników, więc nawet jeśli to dla słusznej sprawy, to i tak tego nie popieram. Ale w jego przypadku to już mi zaczyna pod masochizm podchodzić... Jak chce się spotkać z tym swoim bratem, to czemu sam czegoś nie wymyśli, nie wysili się? Czemu nie spróbuje uciec, posłużyć się swoimi mocami? Czemu tak siedzi i nic nie robi? Grrr...
      Mam nadzieję, że jeszcze w końcu coś podziała ten nasz Isagoras i jeszcze mnie zaskoczy. A Aniketos dostanie to, na co zasłużył i zostanie ukarany.
      A tak poza tym, gdzie ten Tanatos?
      Mam nadzieje, że teraz nie przyjdzie Ci do głowy porzucanie tego opowiadania i napiszesz je do końca. Czekam na następny rozdział, jakby coś :)

      Usuń
    2. A skąd wiesz, czy to nie jest moc króla, co? Ech, Wy już mi się zbyt podejrzliwi robicie!
      Bosze, nie, moje Lajosiątko nie może stracić tytułu! Szybko, stwórzmy scenę, w której Lajos znów jest straszny!
      Sądziłam, iż to już ustalone, że Isiak nie grzeszy rozumem... Ale Isiak coś jeszcze wymyśli... może Cię nawet zaskoczy?
      Masz dobre nadzieje. I o Isiaku, i o Aniketosie, i o porzucaniu... :P Paa

      Usuń
  4. Przeczytałam jak na razie Helladę i nie wiem co powiedzieć. Mam taką cichą nadzieję, że Tanatos zabierze Isagorasa od Aniketosa i Herona. Czy to możliwe, że Aniketos może być Aponem? Dobra nie spekuluję. Powoli nadrabiam zaległości.
    A ciekawi mnie dwójeczka, więc na nią głosuję i przyznaje, że masz ciekawe pomysły.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. A można być bardziej i mniej dorosłym...?

    OdpowiedzUsuń
  6. ,,Grube, pokryte białym śluzem, zielone pnącze wdarło się do ust Ateńczyka. Młodzieniec czuł, że jego wargi pękają. Roślina miażdżyła jego usta i język. Wchodziła głęboko, wywołując w Isagorasie odruchy wymiotne. Koniuszek pnącza poruszał się, drażniąc wnętrze bożka.

    Do jednej rośliny dołączyły kolejne. Dwie, cieniutkie i długie, owinęły się wokół klatki piersiowej młodzieńca. Isagoras tracił dech. Oddychał rozpaczliwie przez nos. Nie pocieszała go myśl, że i tak nie mógł zginąć przez uduszenie. Strach był potężniejszy.

    Isagoras spiął się, gdy kolejna para pnączy go zaatakowała. Rośliny otoczyły nogi Ateńczyka, a następnie je rozsunęły. Młodzieniec tracił czucie w stopach. Chociaż szarpał się i wyrywał, nie mógł się uwolnić.

    Bał się. Chciał, aby to wszystko się wreszcie skończyło.Pragnął być szczęśliwy. Starał się przez cały czas postępować słusznie. Był dobrym synem. Przykładnym bratem...

    Isagoras wydał z siebie zduszony okrzyk, gdy trzy niemiłosiernie grube pnącza wślizgnęły się pod jego szaty, a następnie w niego weszły. Tylko znajdująca się w jego ustach roślina stłumiła pełen bólu wrzask.

    Był brutalnie penetrowany. Gwałciło go tajemnicze widmo, kierujące roślinami. Isagorasa bolało całe ciało. Cierpiał. Pragnął, aby to wszystko się już zakończyło...

    Kolejne pnącza oplatały kończyny Isagorasa. Niektóre próbowały wślizgnąć się między pośladki młodzieńca, jednak pierwsze trzy rośliny, brutalnie penetrujące Ateńczyka, zajmowały całe miejsce.

    Jedno pnącze zaczęło masować jądra młodzieńca. Podrażniały mosznę, wywołując u młodzieńca drgawki. Inne rośliny, zachęcone reakcją jasnowłosego, przysunęły się do jego prącia. Jedna otoczyła członek i zaczęła się na nim zaciskać oraz poruszać. Druga wślizgnęła się do dziury na czubku prącia, wyrywając z gardła młodzieńca rozpaczliwy jęk.

    - Isagorasie?!

    Młodzieniec otworzył oczy. Rozejrzał się po pomieszczeniu, przerażony. Oddychał spazmatycznie, wbijając wzrok w Aniketosa. Westchnął głośno, z uśmiechem wpatrując się w swojego ,,brata". Starał się nie myśleć o swoim śnie.''
    8 razy ,,młodzieniec" AŻ 8 razy.
    To do poprzedniego rozdziału. Teraz, co do tego - piszesz raz innym stylem, a raz innym. Chodzi mi tu o dialogi, bo raz rozmowy między nimi są naprawdę ,,bożkowe'', a czasami wydaje mi się, że czytam wypowiedź gimnazjalisty czyli np. cipka.
    Wolę drugi pomysł na opowiadanie, bo rzadko można przeczytać coś takiego w internecie, a jedynka jest taka...wydaje się strasznie dziecinna.
    A ty, wierzysz w Boga czy jesteś ateistką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niech mnie... faktycznie, mnóstwo tego dziadostwa :( Dzięki, że o tym napisałeś/aś.
      Co do stylu... chciałam pokazać Aniketosa. Przy Isagorasie taki aniołeczek, a w rzeczywistości daleko mu do anielskości - znęca się nad innymi, knuje itd. Akurat dialogi były specjalnie tak napisane, chociaż nie ukrywam - za tępa jestem, aby pojąć stylistykę. Mam z nią problemy.
      Jedynka wydaje się być dziecinna i chyba taka jest na początku. Troszkę podobnie jak w ,,Helladzie" - najpierw było miło... a później się skończyło.
      Dziękuję za uwagi i pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Oczywiście jestem obecny ;)
    Hmm,opowiadania oba zapowiadają się ciekawie, jednak dwójka jest bardziej interesujaca ;)
    Rozdział świetny, ale Tanatos mógłbym w końcu ruszyć dupę po Isagorasa i go zabrać ;)
    Wenyy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wielbię Aniketosa. :v
    Zdrowy pojeb tak bardzo. :D
    Lecę dalej nadrabiać...

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o opinie :)