sobota, 23 stycznia 2016

Komentarz #2

Miłego czytania :)

Byłem w ciężkim szoku. Pierwszy raz odpisała mi osoba, którą próbowałem zmieszać z błotem! Ciężko westchnąłem, przeglądając kolejne riposty mężczyzny. Swoją drogą - celne. Bolały mnie. Czułem się upokorzony. Co, jeśli moi znajomi zauważą, że jakiś stary dziad mnie zmasakrował?!

Mikołaj Lutawicz:
Sry, nie jestem ciotą, ja to nie ty.

Aaaaaach!!! Byłem załamany. Żadna odpowiedź nie pasowała! Musiałem go zniszczyć! ZNISZCZYĆ!!!

Schowałem telefon do kieszeni spodni, dopiero wtedy zdając sobie sprawę z tego, iż poszedłem do łóżka w ubraniu. Niezbyt higienicznie...

Poszedłem do kuchni, czując wibracje. Zazwyczaj je uwielbiałem, jednak tym razem wręcz bałem się sprawdzić nowe wiadomości.

Byłem przerażony. A co, jeśli koleś oskarży mnie o stalking czy coś takiego? Byłem cyberprzestępcą! Nie chciałem mieć na karku policji! To była tylko zabawa!

- Błagam, niech on to oleje, błagam, błagam, błagam... - skomlałem do siebie. - Już nie będę, już naprawdę nie będę, skończę z tym! Będę grzecznie lurkować...!


Myślałem nad swoją sytuacją. Najlepiej byłoby odpisać - ale co? Miałem w głowie pustkę! Zazgrzytałem zębami. Chciałem zniszczyć drania, lecz zupełnie nie wiedziałem, jak się do tego zabrać. Musiałem go upokorzyć. Tak bardzo, jak to możliwe...


Wbiłem wzrok w ekran telefonu. Najpierw bezpieczeństwo. Musiałem zacząć od TEGO.


Usunąłem moje konto.


To był BÓL. Prawdziwy ból. Byłem związany ze swoim profilem. Te wszystkie trafne komentarze, dyskusje pod filmami, łapki i w górę, i w dół... Musiałem to stracić tylko dlatego, że zacząłem hejtować ze złego konta! Jaki ja byłem głupi! Przez nieostrożność miałem stracić tak dużą cząstkę własnego życia!


Zalogowałem się na drugie konto. To był nie tylko jakiś profil. To był... drugi ja. Zupełnie inny od tego pierwszego. A może nadal jedna osoba, lecz... prawdziwa? Szerząca nienawiść, gardząca innymi, próbująca zniszczyć cudze szczęście...


W takim razie Prawdziwy Ja miałem odpowiedni nick - Dementor z Uśmiechem.


Bo nic nie cieszyło mnie tak bardzo, jak czyjaś rozpacz.


Radośnie się szczerząc, obmyślałem powoli zemstę. Co by tu zrobić z draniem... Nie mogłem liczyć na złośliwe komentarze. Facet, jak zauważyłem dopiero przy porannej kawie, potrafił odpowiedzieć każdemu. Tworzył celne i bolesne riposty. Zamiast być poniżonym, to on poniżał.


Wiadomości prywatne. Tylko w ten sposób mogłem liczyć na to, że w razie niepowodzenia nie zostanę ośmieszony przed całym wirtualnym światem. Chociaż ostatnio modne zrobiły się upokarzające screeny, więc i tu nic pewnego...


YOLO?


Fejs. Instagram. YouTube. Google. Dementor z Uśmiechem prędko zaczął sypać mnóstwo lajków i komentarzy. Łapki w górę i pozytywne opinie. Czy to była ironia? Usunąłem mój lizodupny profil przez hejt, a z konta hejtera pisałem pochwały.


Musiałem przyznać przed samym sobą - nie kłamałem. Moje słowa były szczere. Fakt, czasami pisałem, co mi się nie podobało... ale dużo tego nie było. Koleś robił genialne filmy, miał świetne zdjęcia, wypowiadał się mądrze i ładnie. Nie było co hejtować, co najwyżej treść - ale to właśnie ją najbardziej chwaliłem.


Dementor z Uśmiechem:

No, no, no... nieźle gadasz. Polać Ci! :D 

Były też dłuuugie, pełne bełkotliwych przemyśleń wiadomości. Trochę lanie wody, ale duża objętość tekstu. Koleś musiał mnie zauważyć!


- Zdziwi się, jak zobaczy w powiadomieniach kilkaset lajków od jednej osoby - zachichotałem mściwie. Nie wiedziałem jeszcze, jak go upokorzę na priv, ale byłem pewien, że po takim przygotowaniu musiałem zadać naprawdę mnóstwo... bólu.


Może emocjonalnego?


Ta myśl pojawiła się, gdy wyszedłem na spacer. Oj, tak... Pokazać się jako prawdziwy psychofan. Udawać, że się gościa uwielbia. Sprawić, że on cię polubi. Zostać "kumplami"...


Wyrwać jakiś sekret. Poznać tajemnicę, którą Aleksy zabrałby do grobu.


I przekazać ją światu.



***

- Niech mnie pan pomasuje - poprosił cicho, patrząc na mnie z miłością. Powoli uniosłem dłoń i pogładziłem policzek kochanka. - Proszę, mój Panie.

Znieruchomiałem, patrząc na chłopaczka. Jego ciepłe, piękne oczy wyrażały absolutny zachwyt i... Miłość? Chłopaczek patrzył na mnie tak, jak maleńka, do szaleństwa zauroczona w swoim idolu dziewczynka. Przełknąłem głośno ślinę. Byłem zdumiony i... wściekły. Nie potrzebowałem kolejnej emocjonalnej łajzy. Wystarczyło oddanie i jedzenie mi z ręki. Łaszenie się do pana w oczekiwaniu na pieszczoty.


Będę musiał znaleźć nowego Pieska. Skąd by je wytrzasnąć? Jakiś event. Zaproszenie paru osób na after. Po afterze... Dalsza zabawa, tym razem dwuosobowa... Miałem nadzieję, że kogoś znajdę. Nie chciałem głodować bez ładnych tyłeczków.


Spojrzałem na mojego jeszcze-nie-eks kochanka. Chłopaczyna była już nikim. Gardziłem nią. Wystarczyło, że spojrzałem małemu w oczy. Że zobaczyłem w jego postawie nie tylko uległość Psa, ale też... TO. Zauroczenie.


Widziałem, że nastolatek pragnął mnie całym sobą. Udowodnił to poprzedniej nocy. Chciałem wywoływać w nim emocje. Doprowadzić go do utraty kontroli... Ale nie do głębszych uczuć!


- Chyba zepsułem moją Zabawkę - mruknąłem oschle.


Mały zaśmiał się pod nosem. Tak bardzo mi się to nie spodobało! Jak on okropnie się zachowywał! Co on sobie wyobrażał?! Sądził, że to zimno, to okrucieństwo, to spojrzenie władcy... Były tylko ułudą? On na coś liczył? Na coś innego, niż zabawę?!


- To nic. Można ją naprawić... - zamruczał. Może i wcześniej jego słodki, cichy głosik mnie podniecał, ale było już za późno. Słowa chłopaczka wywołały we mnie wstręt.

Ostrożnie położyłem dłoń na wąskiej piersi młodzieńca. Kontakt fizyczny był dla mnie odrażający, chociaż to właśnie pragnienie dotykania męskiego, szczuplutkiego ciałka sprawiło, że mały leżał pode mną. Chłopaczek z trudem powstrzymywał jęknięcie, lecz już po chwili ocierał się o moją rękę, wbijając we mnie swoje spojrzenie.


- Piesek ma chcicę, co? - zamruczałem z łagodnym uśmiechem. - Chce, aby się nim zająć?


- Tak, tak... błagam cię, Panie! - piszczał.


Ech. Obrzydliwe.


- To wynoś się stąd - warknąłem i szarpnięciem zepchnąłem go z łóżka. - Zamknij za sobą drzwi i nie wracaj.


Mały miał w oczach łzy. Pewnie cierpiał. Oddał mi wszystko, oddał mi siebie... i został porzucony. Wykorzystany.


Gdy zostałem sam, usiadłem przy biurku. Poprzedniego dnia była impreza, na którą mnie zaproszono. Event daleko od domu, dlatego wynajęcie pokoju w hotelu było niezbędne... Ale nie narzekałem. Przed powrotem do rodzinki mogłem znaleźć sobie nowe zwierzątko... Albo przynajmniej się zrelaksować ze znajomymi.


Laptop w górę i poczta... Oczywiście, sporo zaproszeń do znajomych, mnóstwo powiadomień i wiadomości. W tym parę ponagleń z pracy. Auć.


Zerknąłem na jedno z powiadomień. I kolejne. I jeszcze jedno. I jeszcze kilka.


- Ktoś się chyba nudził - zaśmiałem się, czytając kolejne komentarze. Byłem pod wrażeniem... samego siebie.


Musiałem być naprawdę interesujący, skoro ktoś poświęcił mi tyle czasu...


Wiedziony ciekawością, zacząłem szukać Dementora z Uśmiechem.


Aleksy Nikolajew:

Siemka, prześladowco ;) 


12 komentarzy:

  1. Jesteś jak polsat -.-.- Pewnie następny rozdział za miesiąc.... Albo dwa.... Ehh....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo za pół roku, albo za tydzień, albo pojutrze. Nie wiem. Tak bywa. Jeśli Ci się nie podoba - to polecam TVN ;)

      Usuń
    2. Wielkiego stalkera dopadł strach? Ależ z niego pokrętny manipulator. Sam nie jest szczęśliwy, więc niech wszyscy inni tez cierpią. Co za chora ideologia. Sam niczego nie potrafi stworzyć. Wygląda na to, że chłopak jest zwyczajnie zazdrosny o cudzy talent. Zupełnie jak małe dziecko. Jaś umie śpiewać, a ja nie, więc napluję na Jasia.
      Wygląda na to, że trafił swój na swego. Pan pisarz też jak widać lubi wchodzić w chore, zalatujące pedofilią relacje. Będzie z nich świetna para psychopatów.
      Obaj są trochę za bardzo do siebie podobni, podkręć szczegóły, żeby uwydatnić różnice. Trzeba przyznać, że tworzysz mocno pokręconych bohaterów, ale całkiem nieźle ci idzie. Weny.

      Usuń
    3. Dobrze, że to nie *ten* stalker, co woła cheeki breeki :P
      A szczegóły... Tak jest! Podkręcę, nie pokręcę, postaram się i nie zawiodę. Dziękuję! :*

      Usuń
  2. to jest chyba za skomplikowane na moje możliwości intelektualne w tym momencie. przemyślę to jeszcze raz, jak będę w lepszym stanie.
    trochę go rozumiem, że odprawił pieska, skoro się zakochał, to wszystko komplikuje, ale nie musiał tego robić w taki sposób, choć rozumiem, że właśnie o to chodzi w charakterystyce postaci.
    wracaj z ogniodorami.... < ładnie prosi >
    pozdrawiam i wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, te ogniodory... zostało mi tyci-tyci. Od kilku miesięcy mam tylko dwa-trzy akapity do napisania. I nie mogę ich napisać, przepraszaam :c

      Usuń
    2. no trudno, poczeka się, jak trzeba :) nie pospieszam więcej. to też jest fajne, tylko na razie się pogubiłam :p

      Usuń
  3. tak tak smoki są "de best":-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ale nowe też chce bo chcę dużo stęskniłem się-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od razu spodobał mi się ten drugi bohater: Aleksy Nikolajew. lubię takich ^^
    Rozdział jak zwykle genialny :)
    Czekam na następny i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o opinie :)