niedziela, 24 stycznia 2016

Komentarz #3

Rozdział dzień po dniu. Nadrabiam :)


Mikołaj: Joł?
Aleksy: Co robisz?
Mikołaj: Nic ciekawego. Dlaczego do mnie napisałeś?

Byłem zdumiony. Zszokowany. Ten koleś napisał! Sam! Musiałem go zainteresować! Pewnie czuł się zaintrygowany, zaczął przeglądać mój profil, uznał, że mógłbym być fajnym kumplem i...!

Aleksy: A, nudzę się.

Kurwa.

Mikołaj: Współczuję. Jeśli Cię to pocieszy - ja też. Dlatego znam ten ból :D

Co robić, co robić, co robić?! Zacząłem jęczeć z bezradności. Musiałem być ciekawszy! Tajemniczy! Musiałem zatrzymać przy sobie tego drania... Sprawić, aby chciał nawiązać ze mną bliższy kontakt... Ale jak miałem to zrobić?!

Dobra. Koniec. Najpierw on musiał odpisać. Dostałbym wiadomość i...

O ile drań odpisze.

Rzuciłem telefon na łóżko, wracając do świata realnego. Ach, kiepska grafika i słabe oświetlenie.

Ruszyłem do łazienki, po drodze rozbierając się. Znaczyłem ścieżkę jak Kopciuszek. Nie, chwila... To była chyba Śnieżka. Albo Alicja. Może Małgosia?

Nie byłem pewien. Nie znosiłem bajek. Czułem wręcz obowiązek gardzenia nimi. W końcu były dla dzieci. Nie mogłem "zniżać się" do poziomu bachorów. Przecież byłem dojrzalszy! Znałem swoje zalety, znałem swoje wady, znałem ludzi! Potrafiłem nimi władać! Sprawiałem, że robili to, co chciałem...

No, z jednym wyjątkiem. Z wyjątkiem pieprzonego drania.

Westchnąłem ciężko, wchodząc do łazienki. Była... paskudna, jak większość pomieszczeń w domu. Biała, lśniąca. Mnóstwo szkła, porcelany i metalu. Była okropna! Wolałem przytulne pokoje. Tu kwiatek w doniczce, tu ceglana ściana, tu jakiś antyk...

Ale nie białe ściany, białe kafelki, biała wanna, biała umywalka... Nawet ręczniki były białe!

Przeklinając spaczony gust reszty domowników, wziąłem szybki prysznic. Byłem tylko w bokserkach. Gorący sierpień pozwalał mi zmoczyć się chłodną wodą, a następnie chodzić po całym domu i robić kałuże. I tak wyschną. Jakoś spuchniętej podłogi nie widziałem.

Wiem. To, co Wam teraz opisuję... jest nudne jak cholera. Wieem. Ale ja tu próbuję pokazać, jak bardzo się nudziłem w tamte wakacje. Przysięgam - skupiam się na Aleksym, gdyż nic ciekawszego wtedy nie robiłem. Nie dlatego, że mi się nie chce.

Wróćmy do opowieści. Bez marudzenia, że jest nudno. Rozkręcam się.

Po szybkim oblaniu się wróciłem do pokoju. Na mojej twarzy pojawił się złośliwy, pełen satysfakcji uśmieszek - mryg-mryg. Zielone, piękne światełko.

Aleksy: Serio? Sądziłem, że jestem współczesnym facetem. Ludzie w "naszym" wieku nie powinni się nudzić. Gdzie masz Xboksa?

Zazgrzytałem zębami ze złości. Taak, dobrze drań sądził. Taaki młodzieżowy, pieprzony hejter! Youtuber od siedmiu boleści, bo wrzucił parę marnych filmów, w międzyczasie pisząc jakąś żałosną pioseneczkę!

Mikołaj: Ludzie w naszym wieku po prostu się opierdalają. Jesteś wyjątkiem. Ty i te Twoje filmy... Widziałem je. Jak wiele wkładasz w nie pracy? Są bardzo pożądne!

Wysłałem wiadomość i... zamarłem. Literówka! Jezu, to koniec! On nie będzie zadawać się z debilem, który popełnia takie idiotyczne błędy! Byłem przez drania skończony! Drugi raz w ciągu jednego dnia!

Aleksy: Dzięki, chłopie. Miło, że doceniasz. Staram się. Nagrywam, montuję, przetwarzam... i w wolnej chwili się opierdalam ;) Nie różnię się od innych.

- Jakbym tego nie wiedział - mruknąłem do siebie, patrząc ponuro na ekran. Co za paskudny koleś! Taki pewny siebie! Tam wredny, a tu skromniutki! - Jesteś niczym, a nie wyjątkiem.

Mikołaj: W moich oczach się różnisz.

Ale ze mnie komplemenciarz. Powinienem był podrywać tak jakieś ładne loszki bądź dżentelmenów, a nie tego żałosnego śmiecia!

Aleksy: Pokaż mi je.

***

Leniwie się przeciągając, wstała z łóżka. Była w sypialni sama, co jej się nie spodobało. Nawet durny kundel jej kochanka gdzieś zniknął. Jaki pan, taki pupil, cholera... Zrobiła parę chwiejnych kroków w stronę krzesła, na którym ktoś ułożył jej ubrania w elegancką kostkę. Wątpiła, aby bawiła się w perfekcjonizm w trakcie tak upojnej nocy...

Upojnej. To słowo-klucz.

Nie licząc gorąca, wygody i orgazmu... nie pamiętała nic. Rozejrzała się po sypialni swojego "mężczyzny". Pokój był znacznie ładniejszy od korytarzy w rezydencji: wystrój był zdecydowanie bogatszy, wręcz pyszniejszy. Kremowe ściany i ani grama kurzu bądź pajęczyny. Drewniana podłoga była tak wypolerowana, że krocząca po niej boso dziewczyna odczuwała poczucie winy.

Nastolatka westchnęła z irytacją, naciągając na siebie bieliznę i spodnie. Rozumiała, iż kochanek chciał sprawić jej przyjemność niespodziewanymi wakacjami, ale mógłby z łaski swojej jej nie porywać! Przynajmniej miałaby ubrania na zmianę...

A tak - po paru latach wróciła do swojej rodzinnej miejscowości. Wielkiego, piękno-brzydkiego, zadbano-zrujnowanego Wrocławia. Pięknego miasta, które miało duszę.

Wróciła do domu. I to nie sama. Była... ze swoją miłością. To chyba dobrze. Miała szansę pokazać swojemu mężczyźnie miejsca, które uwielbiała. Zapoznać go z ludźmi, których kochała.

Ruszyła do szerokiej, trzydrzwiowej szafy. Zanim ją otworzyła, dotknęła lekko jednej ze ścian. Jakiś stolarz musiał się długo męczyć, ryjąc w drewnie misterne wzory róż oraz kolczastych, zakręconych pnączy. Nawet ugięte nóżki były ładnie zdobione. Dziewczyna otworzyła szafę, patrząc na jej wnętrze. Garnitury, fraki... Nie znalazł się nawet jeden dres.

Ale dziewczyna nie narzekała. Była w willi swojego ukochanego. Nie musiała iść z nim do hotelu bądź domku dziadków. Ech, jeszcze czego! Nie potrzebowała rodziny!

No, może kuzyna. Jego z chęcią by odwiedziła. Przedstawiła swojemu przyszłemu narzeczonemu (bo kiedyś będą małżeństwem, prawda?). Zobaczyła, jak młodzieniec się zmienił... Od lat nie widziała swoich krewnych. Tylko rodziców, lecz nawet z nimi dziewczyna nie miała kontaktu od czerwca. Bo i po co?

Co z tego, że córeczka miała tylko/aż siedemnaście lat? Niech robi to, co chce! Niech sobie szaleje w Poznaniu, gdy oni będą na wakacjach za granicą! Niech pojedzie ze swoim chłopakiem do Wrocławia! Co z tego, że oni nawet nie wiedzą o istnieniu sympatii córeczki?! Nie ma co się przejmować!

Dziewczyna trzasnęła drzwiami. Była wściekła. Robiła wszystko, aby rodzice się nią zainteresowali. Piła, paliła, sprowadzała do domu podejrzane towarzystwo... Ale to bez znaczenia. Ich i tak nie było. Ona była sama...

Kucnęła przed szafą i oparła czoło o drzwi. Było jej smutno. Chciała domku z ogródkiem. Uśmiechniętego męża, który sprawi jej radość samym swoim istnieniem. Chciała... chciała być szczęśliwa.

Dziewczyna powoli wstała i ostrożnie otworzyła szafę. Bała się, że takim trzaskaniem uszkodziła delikatny mebel, ale nic na to nie wskazywało. Jeszcze by zniszczyła coś drogiego, a jej ukochany byłby zły. A przecież on musiał być zadowolony! Być zadowolony ze swojej maleńkiej księżniczki... Bo była grzeczną królewną, która powinna być kochana!

Wzięła do ręki białą, bawełnianą koszulę. Podobało jej się w ubraniu to, iż guziki były nie białe, a czarne, w dodatku rozmiar na pewno był za mały na kochanka dziewczyny. Po chwili zastanowienia właśnie w tę koszulę ubrała się nastolatka. Przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze, nawet nie zastanawiając się, dlaczego mężczyzna miał w sypialni taką ładną, drobną toaletkę. Uznała, iż później będzie wytykać kochankowi wystrój domu. Wkrótce i tak pewnie zamieszkają razem, a ona zmieni to, co było złe.

Dziewczyna prezentowała się w koszuli dość... dobrze. Ubranie było odrobinę za długie, jednak wystarczyło cierpliwe wsuwanie jej pod spodnie, aby nie przypominało koszuli nocnej.

Nastolatka nie znaleźć butów, więc naciągnęła na stopy skarpetki kochanka, pamiętając o zimnej podłodze na korytarzu. Opuściła sypialnię i rozejrzała się na boki. Nie pamiętała, w którą stronę należało iść, aby dotrzeć do jadalni.

Nagle usłyszała szybki, głośny tupot. Zza rogu wyłonił się pies. Śliczny, duży, kudłaty. Nastolatka klęknęła, chcąc przygotować się na wylewne powitanie czworonoga. Zwierz zatrzymał się praktycznie na nastolatce, wywalając swój długi, różowy jęzor na jej twarz. Dziewczyna zacisnęła powieki, z uśmiechem drapiąc "kruszynkę" za uszami.

- Już, też cię kocham, kupo pcheł... - zamruczała, powoli wstając. Przód koszuli był cały w kroplach śliny psa, podobnie jak twarz nastolatki. Wytarła buzię rękawem. - No, to tyle, jeśli chodzi o stare ubrania twojego pana - powiedziała zwierzakowi, kontemplując prześwitujący, mokry materiał. - Cholernie sapiesz. Ma być burza?

Pies nie odpowiedział. W paru susach wyminął nastolatkę, radośnie merdając ogonem. Westchnęła z uśmiechem, idąc za zwierzakiem. Korytarz, którym szli, był bardzo podobny do holu. Mało ozdób i mebli, ale wszystko wysokiej jakości. Zwłaszcza granitowa, cholernie zimna podłoga...

Kochanek dziewczyny rzeczywiście był w jadalni.

- Zawsze tak długo śpisz? - spytał, wstając od stołu. - Emilio, królewno moja, jak spałaś?

Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko do mężczyzny. Pocałowała go w nieogolony policzek.

- Wymęczyłeś mnie - oznajmiła, zalotnie trzepocząc rzęsami. Emilia czuła się jak mała, delikatna laleczka, o którą należało dbać. - Spałam jak dziecko.

Śmiejąc się pod nosem, kochanek chwycił dłoń dziewczyny i ją pogładził. Spojrzał na nastolatkę łagodnie. Wzrok mężczyzny zmienił się, gdy ujrzał, co Emilia miała na sobie... i w jakim to było stanie.

- Czy to jest moja koszula?!

13 komentarzy:

  1. ale że on jest zachwycony, czy oburzony? (odnośnie końcówki)
    mam rozumieć, że ten kochanek przy stole to Aleksy? (wiem, że na to pytanie nie odpowiesz, ale ja jestem niedomyślna jak przeciętny facet :p )
    podoba mi się!!
    tyle produktywności z rana chyba wystarczy :) wszystkiego dobrego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzę, że wcześniej Ci nie odpowiedziałam! Bardzo za to przepraszam.
      Oczywiście nie zdradzę nic z fabuły, gdyż wreszcie powoli spinam tyłek i wkrótce pojawi się kolejny rozdział (nie obiecuję, kiedy dokładnie, aby nie zapeszyć) :)

      Usuń
  2. myślę że jest oburzony, obśliniona koszula jest okropna:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się opowiadanie. Fajnie napisane z psychodelicznym akcentem. Aleksy nie może należeć do normalnych, posiadając swoje "zabawki".
    Pozdrawiam ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Jeśli wszystko się uda, to niedługo pojawi się ciąg dalszy.

      Usuń
  4. Radzę zapoznać się z definicją słowa ,,psychodeliczny". Widzę, że większość tu chce się popisać swoim słownictwem, które nie jest adekwatne do tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mniam, mniam kolejny dobry rozdział. Mikołaj jest zwykły, ale "zwykły" w ten sposób, że da się nawiązać z nim jakąś nić porozumienia. Całonocne maratony gier i YT? Żaden problem, przynajmniej dla współczesnego nastolatka.
    Aleksy jest dość tajemniczy, ale na szczęście nie wygląda to na kiczowaty zabieg literacki, więc i on, praktycznie nieopisywany lub określany jedynie w strzępkach przyciąga. Chociaż "kochający mąż i ojciec" raczej mi nie pasują do jego sylwetki to mam nadzieję, że rozwiniesz jakoś też ten wątek. c:
    Swoją drogą, chcę taką szafę :')
    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorę wenę, biorę...
      Bardzo się cieszę, że tak Ci przypadły do gustu moi bohaterowie. Jeśli zdołam spiąć tyłek, to niedługo poznasz ich lepiej ;)

      Usuń
  6. Nie no słodyczy ty moja :) Super, intrygujące i jak zawsze mi sie podoba xD
    Zapraszam tez jak zwykle do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny tekst, bardzo miło się czytało :)

    http://owcewgorach.pl/ moją pasją!
    Pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o opinie :)