Tanatos
podszedł na chwiejnych nogach do zjawy. Był przerażony i
zafascynowany. Z niedowierzaniem spróbował dotknąć Nikiasza,
jednak palce boga przeniknęły przez ciało zmarłego bez
najmniejszego oporu.
-Mnie
tu nie ma, braciszku. - szepnął smutno duch, podchodząc do syna
Nyks. - Jestem martwy. Zapomniałeś?
Słowa
Nikiasza wbijały się w uszy Tanatosa, raniąc boga śmierci. Syn
Nyks tak bardzo tęsknił za swoim młodszym ,,braciszkiem”!
-Jak
to możliwe, że cię widzę? - Głos Tanatosa drżał z przejęcia.
Bóg zaciskał pięści, chcąc opanować zszargane nerwy. Pragnął
dotknąć swojego przyjaciela, porwać do na Rodos i pokazać mu jego
rodzinę...!
-Skąd
wiecie, co się dzieje z bogami po śmierci? - odpowiedział pytaniem
na pytanie Nikiasz.
-Hekate
to badała. - odparł Tanatos. - Nie mogła się skontaktować z
żadnym bogiem. Wykorzystywała byty wiatru, wody, ognia, a nawet snu
i śmierci. Nikt nie nawiązał z... z wami... porozumienia. - Syn
Nyks z wyraźnym trudem zaliczał Nikiasza do grona umarłych. Jak
mógł być spokojny w takiej chwili?!
Nikiasz
uśmiechnął się blado. Wyglądał przerażająco – nagie,
wychudzone ciało, przez które wręcz przenikały promienie Selene.
Podkrążone, ciemne oczy były jedynym żywszym elementem syna
Hadesa. Wszystko inne, nawet włosy, było wyblakłe.
-Nie
śnimy. Nie oddychamy. Nie jemy. Nie myślimy. - wymienił Nikiasz,
wzruszając ramionami. - Przez część czasu znajdujemy się w
nicości. Nie ma nas. Nic nie czujemy, nic nie słyszymy. Nie mamy
umysłów, które produkują sny czy myśli.
-Jak
się zatem znalazłeś tutaj?
-Tutaj
jestem przez część czasu. Najczęściej stoję godzinami w domku
na Rodos... Oglądam Lidię i Fejdona... - Syn Hadesa uśmiechnął
się ze wzruszeniem, a po jego policzkach popłynęły małe,
przeźroczyste łzy. - Moja córeczka ma jakąś moc. Wyczuwa moją
obecność. - wyznał mężczyzna, wycierając słone krople. - Lidia
potrafi czynić przedmioty i ludzi niewidzialnymi... albo
widzialnymi.
-To
jej zasługa? - spytał Tanatos, ze zdumieniem patrząc na mężczyznę.
- Ona sprawiła, że można cię zobaczyć?!
-Tak.
Nikiasz
rozejrzał się na boki, po czym spróbował dotknąć Tanatosa.
Nieskutecznie. Jego palce wniknęły w ciało starszego boga. Syn
Nyks ze zdziwieniem poczuł przypływ mocy. Czyżby stan Nikiasza
wzmacniał Tanatosa, którego domeną była śmierć?
-Widzisz?
Wciąż jestem martwy - odparł smutno syn Hadesa. Stał się
jeszcze bledszy i bardziej przeźroczysty. - Ale...
-Ale?
Tanatos
zbliżył się do zmarłego, dłonią przenikając przez jego ramię.
-Możesz
mi pomóc, Tanatosie. - wyznał Nikiasz, patrząc na zaintrygowanego
boga z nadzieją. - Ty, Isagoras i Hekate. Możecie mnie ożywić.
***
Aniketos
położył się na Heronie, prowokacyjnie muskając swoim wejściem
erekcję króla.
-
Powiedz mi, mój panie... - zaczął słodko książę, naciskając
biodrami stojące prącie. - Po co ta cała maskarada? Dlaczego
każesz mi udawać jakiegoś pederastę?
Heron
zaśmiał się, ściskając mocno pośladek podopiecznego.
-
To zabawne. Ten gnojek, Arete, boi się każdego, kto choćby pomyśli
o nim w tych kategoriach.
-
Miałem wzbudzić jego zaufanie, a nie strach – fuknął
młodzieniec, odsuwając się z niesmakiem.
Król
zaśmiał się na widok miny Aniketosa.
-
On ci zaufał. To bożek. Jego wszystkie cechy zostały spotęgowane.
Jest tchórzliwy do kwadratu. Łaskawy do granic możliwości. Będzie
całować stopy Lajosa jeszcze przed przybyciem na Kretę.
-
Ale on na nią nigdy nie trafi... - sprostował Aniketos, nic nie
rozumiejąc.
Młodzieniec
położył się przy opiekunie, po czym mocno go objął. Wtulił
twarz w szeroką pierś Herona. Czasami siedemnastolatek sądził,
że kochał mężczyznę. Ale jego misja była dużo ważniejsza od
uczuć. Emocje były zbędne.
-
Właśnie o to chodzi - zaśmiał się Heron, gładząc
podopiecznego po ciemnych włosach. - Arete, Isagoras, jakkolwiek ten
bachor chce być nazywany... Nie trafi do brata. No, chyba, że ci
dwaj spotkają się w Podziemiu.
Aniketos
zaśmiał się okrutnie, a król mu zawtórował. Hałasowali tak,
dopóki do królewskiej sypialni nie wkroczyły trzy nałożnice.
Kobiety
były ubrane w purpurowe, wiązane na szyjach szaty. Na nadgarstkach
miały cienkie, złote łańcuszki, a na kostkach grube bransolety z
tego samego metalu. Każda z niewiast wyglądała podobnie – były
to siostry, które odziedziczyły po przodkach piękne, ciemne loki,
szczupłe twarze i duże, oliwkowe oczy.
Konkubiny
doskonale pasowały do wystroju sypialni. Ich szaty współgrały z
pysznymi tkaninami, którymi zostały obite szaty. Bose, delikatne
stopy drżały na zimnej, marmurowej podłodze, potęgując wizerunek
słabych istot.
Aniketos
oblizał się łakomie, oglądając po kolei każdą z Cór Koryntu.
-
Którą wybrać? - spytał, siadając na Heronie.
Młodzieniec
specjalnie otarł się o krocze swojego opiekuna. Znał króla i
wiedział, że ten, rozpalony, nie umiał się kontrolować... A
Aniketos miał w takich chwilach cudowne widoki...
-
Nie ważne, która. Wszystkie równie ciasne - rzucił król
pogardliwie, lekceważąco oglądając kobiety. - Zawsze można je
brać od tyłu, gdy im się cipki zużyją.
Niewiasty
zadrżały, pochylając głowy. Wbijały pełne wstydu spojrzenia w
podłogę.
-
Urządźmy konkurs! - zawołał Aniketos, z sadystycznym uśmieszkiem
wstając z łóżka, czy też władcy. Podszedł do kobiet i kopnął
najniższą z nich w kolano. Nałożnica upadła na posadzkę, jęcząc
cicho z bólu. - Wezmę tę, która pierwsza straci ciuszki! -
zawołał radośnie, z okrucieństwem patrząc na niewolnice. -
Drogie panie? Rozbierajcie się. Pomagajcie swoim siostrom... Ta,
która będzie zupełnie naga, zostanie tutaj na całą noc... A ta,
która będzie mieć najwięcej ubrań na sobie, nie zostanie przeze
mnie tknięta nawet palcem...
Siedemnastolatek
nie zwołał dokończyć. Stojące nałożnice doskoczyły do swojej
młodszej siostry, zrywając z niej kolejne warstwy ubrań. Leżąca
na podłodze kobieta nie pozostawała dłużna, rozszarpując przód
sukni najstarszej i rąbek spódnicy średniej.
Młodzieniec
zaśmiał się, z prawdziwą radością obserwując rozpaczliwą
walkę kobiet. Jego poczynania w łóżku stały się tak słynne, że
niewolnice zapominały o więziach krwi, chcąc oszczędzić sobie
cierpienia...
Nagle Aniketos
spojrzał z pogardą na starsze siostry, a cały dobry humor zniknął.
Zmrużył mściwie oczy. Tak bardzo pragnął patrzeć na ból
emocjonalny i rozdarcie kobiet, gdy te będą między Scyllą a
Charybdą! Chciał widzieć ich cierpienie, gdy te będą wybierać
między sobą a pozostałymi. Co to była za rodzina?! Krewne powinny
się wspierać i chronić, a nie wystawiać inną lwu na pożarcie.
Siedemnastolatek
uśmiechnął się okrutnie, nagle zyskując dobry nastrój. Już
wiedział, jak ukarać tak żałosne poczwary...
Najmłodsza
z kobiet leżała na posadzce, drżąc z zimna i strachu. Jej pokryte
gęstymi włosami łono zamigotało w szarpaninie, wywołując u
Aniketosa podniecenie.
-
Wystarczy! - zawołał ochryple, a Heron zaśmiał się z jego stanu.
- Ty – wskazał na zupełnie nagą kobietę – masz wstać i
podejść do łóżka, jednak nie zbliżać się do Herona. A ty... -
książę skinął na najstarszą, prawie zupełnie ubraną kobietę
– masz moje słowo, że cię nie tknę... Moja droga?
Niewolnica
uśmiechnęła się z wdzięcznością, radosna, że tym razem
uniknie bólu i upokorzenia. W jej oczach Aniketos widział ulgę.
Młodzieniec wbił natarczywe, ostre spojrzenie w nałożnicę,
wskazując palcem Herona.
-
Obyś zadowoliła naszego króla, szmato.
Siedemnastolatek
z euforią obserwował, jak ulga i tryumf w oczach kobiety
przemieniają się w rozpacz i przerażenie. Och, jak on kochał
swoją władzę! Kochał przysparzać te dziwki o cierpienie. Kochał
karać. Kochał poniżać i dręczyć. To mu dawało radość i
satysfakcję. Skoro on nie mógł być zawsze szczęśliwy, to
dlaczego inni mieli nie mieć problemów?!
Środkowa
siostra wyprostowała się, po czym niepewnie rozejrzała. Patrzyła
to na króla, to na księcia. W jej twarzy młodzieniec widział
zagubienie.
-
Ty poczekasz - oznajmił, nawet nie patrząc na niewolnicę. - Gdy
zaopiekuję się twoją młodszą siostrą, będziesz mogła się
zabawić ze starszą.
Uśmiechnął się okrutnie, napawając się przerażeniem w oczach najmłodszej kobiety. Zerknął na środkową. Ta spokojnie skinęła głową, po czym usiadła na ziemi.
- Ty, najstarsza! Pani współczująca! - zakpił, patrząc na ostatnią siostrę z pogardą. - Król nie będzie czekać całą noc.
Uśmiechnął się okrutnie, napawając się przerażeniem w oczach najmłodszej kobiety. Zerknął na środkową. Ta spokojnie skinęła głową, po czym usiadła na ziemi.
- Ty, najstarsza! Pani współczująca! - zakpił, patrząc na ostatnią siostrę z pogardą. - Król nie będzie czekać całą noc.
Heron
zaśmiał się, po czym skinieniem głowy przywołał do siebie
kobietę. Nakazał jej stanąć nad nim, a następnie się rozebrać.
Aniketos patrzył na tę scenę jak urzeczony. Podziwiał
zarumienioną skórę. Czerwoną ze wstydu twarz. Kształtne, choć
dość małe piersi. Oblizał się, podziwiając sutki kobiety.
Niewolnica, mimo początkowej niechęci, była profesjonalistką.
Stała nad władcą zupełnie naga, eksponując swoją kobiecość.
Dotykała sutków, szczypiąc je i głaszcząc. Zjechała drobną
dłonią w dół, przez brzuch aż do łona. Pogładziła kręcone
włoski na podbrzuszu, po czym nawilżyła palec drugiej ręki. Obie
dłonie przyłożyła do dolnych partii ciała. Delikatnie musnęła
swoje łono, zjeżdżając coraz niżej.
Aniketos
był wręcz zahipnotyzowany poczynaniami kobiety. Podziwiał jej
mokre palce, gdy te podrażniały wargi sromowe, gdy zanurzały się
coraz dalej i dalej... Westchnął z rozkoszy, gdy kobieta potarła o
swoją łechtaczkę, a na jej twarzy pojawił się grymas ni to
przyjemności, ni to bólu.
Heron
był w jeszcze gorszym stanie, niż Aniketos. Jego sztywny członek
stał, sącząc pierwsze krople. Mężczyzna zacisnął mocno palce
na łydkach kobiety, po czym pociągnął ją w dół. Niewolnica
usiadła okrakiem na swoim panu, jęcząc cicho z bólu.
-
Daj mi tę ciasnotę, kurwo... - zażądał Heron, zaciskając dłoń
na szyi kobiety. Niewolnica posłusznie uniosła się, wzięła
spory, gruby członek w swoją rękę, a następnie nabiła się na
niego, jęcząc głośno z bólu. - Dokładnie tak!
Młodzieniec
z euforią patrzył na cierpienie nałożnicy. Upajał się każdym
jej posłusznym ruchem, podniecał każdą łzą bólu. Z rozkoszą
obserwował zagryzanie przez konkubinę warg. Zapragnął zlizywać
te pojedyncze krople krwi...
Oderwał
wzrok od najstarszej kobiety, gdy jej młodsza siostra pisnęła ze
strachu. Obrzucił ,,swoją” dziwkę pogardliwym spojrzeniem. Ta
szmata mogła spróbować uniknąć nieprzyjemności, gdyby
przynajmniej była cicho!
Aniketos
jednym szarpnięciem rzucił kobietę na łoże Herona. W królewskiej
sypialni, pełnej ozdób i drogich mebli, nie było nawet dywanu, na
którym książę mógłby wziąć konkubinę.
Młoda
kobieta zadrżała. Aniketos z sadystycznym uśmiechem przycisnął
jej głowę do poduszki, ciągnąc ją za włosy. Wolną ręką
rozsunął nogi niewolnicy. Pogładził włosy łonowe i pachwinę
nałożnicy, zachwycając się ich fakturą. Przez chwilę podrażniał
wargi sromowe kobiety, a ta tylko płakała z upokorzenia, jeszcze
bardziej podniecając młodzieńca.
Siedemnastolatek
zbliżył palec do wejścia kobiety. Zamrugał, zdziwiony. Pomasował
to coś, czego się nie spodziewał. Nacisnął lekko, wyrywając z
ust kobiety jęk bólu. No, proszę! Kto by się spodziewał, aby
trafiła mu się dziewica?
-
Och, my już się twoim wianuszkiem zajmiemy, kwiatuszku... - zakpił,
zrzucając z siebie gwałtownie szaty.
Niewinność
kobiety tłumaczyła jej reakcje. Aniketos nie był jednak partnerem
konkubiny, aby bawić się w delikatne rozdziewiczanie.
Młodzieniec
nakierował różową główkę na wejście kobiety. Kilka razy
potarł sugestywnie członkiem o wargi sromowe i łechtaczkę
kobiety, jednak nie spodobały mu się jej pełne przyjemności
stęknięcia. Zirytowany na swoją dobrotliwość, dotknął
koniuszkiem penisa wejścia nałożnicy. Chciał, aby czekała. Aby
się stresowała, czekając na tę dawkę bólu... i ją odczuła dwa
razy mocniej, gdy otrzyma ją po utracie czujności...
Nie
czekał długo. Młoda niewolnica przymknęła oczy, ukrywając pełne
strachu i stresu spojrzenie. Zaczęła oddychać odrobinę
spokojniej, chociaż wciąż była bardzo spięta. Aniketos zaśmiał
się, nagle wchodząc w kobietę po same jądra.
Krążący
w okolicy sypialni poddani nie mogli usłyszeć śmiechu młodzieńca,
gdyż ten został zagłuszony przez pełen bólu wrzask niewolnicy.
Aniketos
jęknął z rozkoszy, zagłębiając się w ciasne wnętrze kobiety.
Poruszał się gwałtownie, będąc coraz bliżej spełnienia. Płacz
nałożnicy, sapanie Herona i konkubiny obok oraz zaciskające się
na członku młodzieńca mięśnie sprawiały, że siedemnastolatek
szybko doszedł, mocnym szarpnięciem wbijając się w niewolnicę.
Książę
opadł na łoże, jednocześnie spychając z niego łkającą
konkubinę. Heron skończył chwilę później, zrzucając z siebie
najstarszą kobietę.
-
Tamte wczorajsze były lepsze... - marudził Aniketos, przysuwając
się do władcy. Ich piersi i karki pokrywał pot. - Zwłaszcza tamta
z Krety, o jasnych kudłach. I do ust wzięła, i do ręki...
-
I nas obu jednocześnie. - dokończył z paskudnym uśmiechem Heron,
patrząc czule na swojego podopiecznego i przyjaciela.
-
No, moje drogie! - zawołał Aniketos, kładąc głowę na mokrym
torsie opiekuna. - Teraz możecie ukarać waszą starszą siostrę za
to, jak brzydko was potraktowała.
-
Ubrudźcie sobie te śliczne rączki... - zakpił mężczyzna,
obejmując leniwie księcia.
-
DOSŁOWNIE, moje drogie! - zażądał ze śmiechem młodzieniec,
śmiejąc się głośno. - I nie wstydźcie się swoich uczuć! Te
pełne wstrętu i przerażenia spojrzenia są oszałamiające!
Kobiety
przystąpiły do działania. Młodsze siostry dopadły najstarszą.
Aniketos ze szczególnym oczarowaniem patrzył na poczynania średniej
kobiety. W odróżnieniu od najmłodszej, nie wahała się. Sprawnie
wsuwała i wysuwała palce z anusa najstarszej. Młodzieniec oblizał
się, gdy konkubina była penetrowana przez młodszą siostrę. To
było takie cudowne, orzeźwiające widowisko!
-
Byłbyś doskonałym tyranem, Aniketosie... - wymruczał król,
bacznie obserwując kobiety.
-
Ale ja nim będę - Młodzieniec poprawił swoją pozycję,
przytulając się jeszcze bardziej do opiekuna. - Ty będziesz władać całą Ziemią.
Stojąca
w kącie pomieszczenia roślina poruszyła się tak, jakby zawiał
wiatr. Nagle zielone, cienkie pnącza zaczęły sunąć się w stronę
łoża. Owinęły się wokół nóg mebla, po czym wspięły się po
drewnianych kolumnach aż do szerokiego baldachimu. Roślina opadła
na czoło Herona, czule go gładząc.
-
A ty obejmiesz władzę wszędzie indziej.
Jestem obecna głosuję za jedynką, uwielbiam męskie ciąże:-)
OdpowiedzUsuńPopieram w 100%
UsuńI takie pytanie ile rozdziałów do końca ???
UsuńObie historie prawie skończyłam pisać... Nie to, co ,,Helladę". Sądzę, że będzie podobna ilość rozdziałów - ok. 30. Wyjdzie jednak w praniu. Ale trzecia część, jeśli będą na nią chętni, będzie krótka
UsuńJa zawsze jestem chętna:-)
UsuńJa też głosuje za jedynką :)
OdpowiedzUsuńJa głosuję za dwójką. A do tego rozdziału Hellady dojdę niedługo i wtedy już ładnie skomentuję :)
OdpowiedzUsuńTrzymam Cię za słowo!
UsuńOk, dotarłam aż tutaj ^^
UsuńCzyli te macki czy coś, to sprawka Aniketosa, który posiada dodatkowo moce. Czyżby też był bożkiem? Wygląda na to, że to bardzo prawdopodobne.
Scena była bardzo odrażająca i straszna i w ogóle, zastanawiam się, czy sama jestem na nią wystarczająco dorosła :P
Mamy do czynienia z dwójką bydlaków, podłych sadystów i sukinsynów (mam jeszcze parę epitetów na nich, ale nie będę Ci tu na blogu przeklinać. Chociaż takie rzeczy mi się cisną na usta...). Aniketos to menda i nawet nie wiem, czy nie gorsza od Lajosa... Na pewno ma wielką szansę go zdetronizować w czołówce moich najbardziej znienawidzonych postaci. Mam ochotę rozszarpać go.
A najbardziej wkurza mnie fakt, że Isagoras tak mu ufa. Niby była mowa, że teraz, jako że jest bożkiem, jego cechy zostały spotęgowane, czy jakoś tak... no ale, kurcze, chyba ten debilizm też mu się podwoił (dziwne, bo jak się pomnoży nic razy dwa, to wciąż będzie nic, a tu jakby na minusie...). Nie lubię męczenników, więc nawet jeśli to dla słusznej sprawy, to i tak tego nie popieram. Ale w jego przypadku to już mi zaczyna pod masochizm podchodzić... Jak chce się spotkać z tym swoim bratem, to czemu sam czegoś nie wymyśli, nie wysili się? Czemu nie spróbuje uciec, posłużyć się swoimi mocami? Czemu tak siedzi i nic nie robi? Grrr...
Mam nadzieję, że jeszcze w końcu coś podziała ten nasz Isagoras i jeszcze mnie zaskoczy. A Aniketos dostanie to, na co zasłużył i zostanie ukarany.
A tak poza tym, gdzie ten Tanatos?
Mam nadzieje, że teraz nie przyjdzie Ci do głowy porzucanie tego opowiadania i napiszesz je do końca. Czekam na następny rozdział, jakby coś :)
A skąd wiesz, czy to nie jest moc króla, co? Ech, Wy już mi się zbyt podejrzliwi robicie!
UsuńBosze, nie, moje Lajosiątko nie może stracić tytułu! Szybko, stwórzmy scenę, w której Lajos znów jest straszny!
Sądziłam, iż to już ustalone, że Isiak nie grzeszy rozumem... Ale Isiak coś jeszcze wymyśli... może Cię nawet zaskoczy?
Masz dobre nadzieje. I o Isiaku, i o Aniketosie, i o porzucaniu... :P Paa
Przeczytałam jak na razie Helladę i nie wiem co powiedzieć. Mam taką cichą nadzieję, że Tanatos zabierze Isagorasa od Aniketosa i Herona. Czy to możliwe, że Aniketos może być Aponem? Dobra nie spekuluję. Powoli nadrabiam zaległości.
OdpowiedzUsuńA ciekawi mnie dwójeczka, więc na nią głosuję i przyznaje, że masz ciekawe pomysły.
Pozdrawiam ^^
A można być bardziej i mniej dorosłym...?
OdpowiedzUsuń,,Grube, pokryte białym śluzem, zielone pnącze wdarło się do ust Ateńczyka. Młodzieniec czuł, że jego wargi pękają. Roślina miażdżyła jego usta i język. Wchodziła głęboko, wywołując w Isagorasie odruchy wymiotne. Koniuszek pnącza poruszał się, drażniąc wnętrze bożka.
OdpowiedzUsuńDo jednej rośliny dołączyły kolejne. Dwie, cieniutkie i długie, owinęły się wokół klatki piersiowej młodzieńca. Isagoras tracił dech. Oddychał rozpaczliwie przez nos. Nie pocieszała go myśl, że i tak nie mógł zginąć przez uduszenie. Strach był potężniejszy.
Isagoras spiął się, gdy kolejna para pnączy go zaatakowała. Rośliny otoczyły nogi Ateńczyka, a następnie je rozsunęły. Młodzieniec tracił czucie w stopach. Chociaż szarpał się i wyrywał, nie mógł się uwolnić.
Bał się. Chciał, aby to wszystko się wreszcie skończyło.Pragnął być szczęśliwy. Starał się przez cały czas postępować słusznie. Był dobrym synem. Przykładnym bratem...
Isagoras wydał z siebie zduszony okrzyk, gdy trzy niemiłosiernie grube pnącza wślizgnęły się pod jego szaty, a następnie w niego weszły. Tylko znajdująca się w jego ustach roślina stłumiła pełen bólu wrzask.
Był brutalnie penetrowany. Gwałciło go tajemnicze widmo, kierujące roślinami. Isagorasa bolało całe ciało. Cierpiał. Pragnął, aby to wszystko się już zakończyło...
Kolejne pnącza oplatały kończyny Isagorasa. Niektóre próbowały wślizgnąć się między pośladki młodzieńca, jednak pierwsze trzy rośliny, brutalnie penetrujące Ateńczyka, zajmowały całe miejsce.
Jedno pnącze zaczęło masować jądra młodzieńca. Podrażniały mosznę, wywołując u młodzieńca drgawki. Inne rośliny, zachęcone reakcją jasnowłosego, przysunęły się do jego prącia. Jedna otoczyła członek i zaczęła się na nim zaciskać oraz poruszać. Druga wślizgnęła się do dziury na czubku prącia, wyrywając z gardła młodzieńca rozpaczliwy jęk.
- Isagorasie?!
Młodzieniec otworzył oczy. Rozejrzał się po pomieszczeniu, przerażony. Oddychał spazmatycznie, wbijając wzrok w Aniketosa. Westchnął głośno, z uśmiechem wpatrując się w swojego ,,brata". Starał się nie myśleć o swoim śnie.''
8 razy ,,młodzieniec" AŻ 8 razy.
To do poprzedniego rozdziału. Teraz, co do tego - piszesz raz innym stylem, a raz innym. Chodzi mi tu o dialogi, bo raz rozmowy między nimi są naprawdę ,,bożkowe'', a czasami wydaje mi się, że czytam wypowiedź gimnazjalisty czyli np. cipka.
Wolę drugi pomysł na opowiadanie, bo rzadko można przeczytać coś takiego w internecie, a jedynka jest taka...wydaje się strasznie dziecinna.
A ty, wierzysz w Boga czy jesteś ateistką?
A niech mnie... faktycznie, mnóstwo tego dziadostwa :( Dzięki, że o tym napisałeś/aś.
UsuńCo do stylu... chciałam pokazać Aniketosa. Przy Isagorasie taki aniołeczek, a w rzeczywistości daleko mu do anielskości - znęca się nad innymi, knuje itd. Akurat dialogi były specjalnie tak napisane, chociaż nie ukrywam - za tępa jestem, aby pojąć stylistykę. Mam z nią problemy.
Jedynka wydaje się być dziecinna i chyba taka jest na początku. Troszkę podobnie jak w ,,Helladzie" - najpierw było miło... a później się skończyło.
Dziękuję za uwagi i pozdrawiam :)
Oczywiście jestem obecny ;)
OdpowiedzUsuńHmm,opowiadania oba zapowiadają się ciekawie, jednak dwójka jest bardziej interesujaca ;)
Rozdział świetny, ale Tanatos mógłbym w końcu ruszyć dupę po Isagorasa i go zabrać ;)
Wenyy ;)
Jeszcze mi Tomuś narzeka?
UsuńDziękuję, kochanie :)
Wielbię Aniketosa. :v
OdpowiedzUsuńZdrowy pojeb tak bardzo. :D
Lecę dalej nadrabiać...
Dobra Oli, dobra :3
Usuń