wtorek, 11 listopada 2014

Ragnarök 0


Baldurze...! Baldurze! Jesteś już bezpieczny. Tak się cieszę...! Już żadna istota cię nie skrzywdzi. Zadbałam o to. Nie ma na tym świecie już żadnej istoty mogącej cię zranić...

***

Baldurze, uważaj...! NIE!!! Synku... Synku! Nie odchodź! Dasz radę, wierzę w twoją siłę! Przeżyjesz... Jak ja mogłam o tym zapomnieć...! Jak można było to wykorzystać przeciw TOBIE?! Dlaczego... Spośród wszystkich to właśnie ciebie mam utracić?!

***

Nic nie widział.
Nic nie słyszał.
Nic nie czuł.
Gdzie inni...?
Zawołał innych.
Nie słyszał swego głosu.
Co się stało...?

***

Otworzyłem oczy. Zamrugałem kilka razy, próbując przyzwyczaić się do światła.


Rozejrzałem się. Byłem w podejrzanym pomieszczeniu. Leżałem w łóżku, przykryty białą kołdrą. Ściany były białe. Nie było okien.

Westchnąłem. Byłem sam. W nieznajomym miejscu. Nie wiedziałem nawet, kim byłem...

Wzdrygnąłem się, gdy do pomieszczenia weszły dwie kobiety. Zmrużyłem oczy; chociaż ich nie znałem, to twarz jednej z nich wyglądała znajomo.

- Jak się czujesz? - powiedziała starsza kobieta. - Długo czekałyśmy na dzień, w którym się obudzisz.

Kobieta - sądząc po ubiorze, pielęgniarka - miała zapewne ponad sześćdziesiąt lat; wyraźnie było widać siwe odrosty i pasemka na tle ciemnych włosów. Jej twarz była przeorana licznymi zmarszczkami, dłonie suche i powykręcane, a ciało zgarbione.

Druga kobieta prezentowała się znacznie lepiej: jej złociste włosy były zaplecione w długiego warkocza. Znajoma twarz miała delikatne rysy. Wokół oczu pojawiły się drobne zmarszczki, jednak same ślepia były radosne i młode. Musiałem przyznać, iż mimo upływu czasu nieznajoma była piękna.

Uśmiechając się, blondynka usiadła przy mnie. Dotknęła mojej dłoni opuszkami palców. W tym momencie uświadomiłem sobie, że zostałem podłączony do cichej aparatury.

- Kim jesteście...? Kim jestem ja? - spytałem, z trudem odsuwając rękę od dłoni kobiety. Blondynka wyraźnie się zasmuciła.

- Kochanie... To znaczy... - Nieznajoma uśmiechnęła się smutno. - Nazywasz się Baldur. Chociaż mnie nie poznajesz, to ja cię znam... Jesteś moim synem. Ja mam na imię Frigg.

- Przepraszam, ale... Mam pustkę w głowie. Ja... spałem, prawda? - spytałem, patrząc w oczy mojej... matki.

- Możesz wyjść? Chciałabym z nim porozmawiać w cztery oczy... - warknęła kobieta, odrywając ode mnie wzrok i wpatrując się w starszą pielęgniarkę. Pracownica wyszła, a moja ,,matka" posłała mi łagodny uśmiech. - Straciłeś pamięć...? Synu, pamiętasz przynajmniej, jak się nazywasz? Proszę, spróbuj powiedzieć, jak masz na imię.

- Przecież sama mi powiedziałaś. Jestem Baldur. A ty Frigg.

Kobieta zaśmiała się sztucznie.

- No tak... Zatem resztę informacji będziesz musiał odkryć sam. Pomogę ci. Podejrzewam, iż niedługo cię wypiszą ze szpitala. A wtedy... Coś zrobimy z twoją amnezją…

***

Grupa bogów siedziała na kanapie w małym, berlińskim mieszkanku. W stolicy Niemiec najnowsza technologia znajdowała się na tak wysokim poziomie, iż dawni mieszkańcy Asgardu byli w stanie ułożyć w niej życie od nowa bez przeszkód. Byt bez najmniejszych problemów. Nowy początek. Łatwiejsze życie, pozbawione krwawych walk, zdrad i wszelkiego rodzaju trosk.

O ile pominie się fakt, iż już wkrótce do przebudzonych bogów miała dołączyć osoba, której Asgardczycy woleli nigdy więcej nie widzieć na oczy…

- Odynie, musimy go powstrzymać!

- Frigg, zrozum wreszcie, że nie możemy stale go niańczyć! On jest już dorosłym mężczyzną… - rzekł bóg, głaszcząc żonę uspokajająco po plecach. – Baldur zginął, gdyż starałaś się go chronić. Loki go zabił, gdyż ten nie potrafił być samodzielnym bogiem. Mamy teraz szansę zmienić ich los!

Thor i Jord westchnęli ciężko, zirytowani. Ich spotkanie miało być naradą przed przebudzeniem się Lokiego. I co…? Jak zwykle, rozmowa zaczęła toczyć się wyłącznie pomiędzy Odynem i Frigg, po raz kolejny kłócących się o swego syna. Thor zawarczał. Król bogów zachowywał się tak, jakby poza Baldurem nie miał żadnych innych potomków.

- Obwiniasz mnie o to, że jakiś żałosny olbrzym zabił mojego syna?! – wrzasnęła Frigg, zapominając o swoim wizerunku królowej Asgardu.

- Nie… - Odyn pocałował żonę w czubek głowy, wdychając zapach jej jasnych włosów. – Kocham cię i nigdy bym cię nie oskarżał o coś takiego… - Zignorowali cichy, pełen irytacji jęk Jord. - Jednak Baldur stał się dorosłym mężczyzną. Ale nie zdaje sobie sprawy z tego, że świat jest pełen niebezpieczeństw. Musi umieć się z nimi zmierzyć! – ogłosił król.

- Rozumiem, iż nie obchodzi was możliwość ponownego rozpętania końca świata przez Lokiego albo stęskniliście się za wąchaniem kwiatków od spodu, ale moglibyście, do kurwy nędzy, skupić się na ocaleniu nas wszystkich, a nie tylko tego małego pedała! – wrzasnęła Sif.

Wszyscy, jak na komendę, spojrzeli na nią. Nie byli przyzwyczajeni do słuchania z ust najpiękniejszej bogini takich słów.

Thor zaśmiał się pod nosem, zadowolony z żony. Sif pałała do Lokiego szczerą, palącą nienawiścią po tym, jak ten ,,żałosny, nie potrafiący zachować pozorów normalności” bóg obciął jej warkocze. Teoretycznie, bogini po tamtym wydarzeniu powinna ukochać Baldura niczym brata – niestety, nawet po jego śmierci nie była w stanie wybaczyć mu tego, iż to on został okrzyknięty ,,najpiękniejszym” mieszkańcem Asgardu.

- Popieram moją żonę! – zawołał Thor, kątem oka obserwując ojca i macochę. Najwyraźniej królewska para uspokoiła się na tyle, aby móc wysłuchać innych uczestników narady. – Skupmy się na Ragnaroku. Od czego się zaczęło?

- Od tego, że Loki zamordował mojego syna! – oświadczyła Frigg. Jord i Sif jęknęły w duchu. Czyżby ich dyskusja miała prowadzić donikąd…?

- Kochanie, kwestią śmierci Baldura również się zajmiemy – Odyn starał się zachować spokój, jednocześnie próbując ugłaskać żonę.

- Mówię poważnie! – zawołała bogini. Thor spostrzegł w jej oczach ten szczególny błysk. Kobieta najwyraźniej coś knuła. Czyżby ułożyła w głowie plan…?

- Zacznijmy pod początku. Każde kolejne wydarzenie miało skutek. Każdy skutek był przyczyną kolejnej sytuacji… Loki przywiódł do Asgardu armię olbrzymów. Powinniśmy wpierw zaatakować przyszłe wojska tego drania? – spytał Thor. Był wojownikiem, ale nie strategiem, zatem ciężko znosił każdą naradę.

- Wcześniej… - szepnęła Frigg. – Wy słabo pamiętacie Ragnarok, ale ja go przeżyłam. Jord i Sif również widziały całą tę wojnę… - dodała kpiąco, nawet nie patrząc na wymienione boginie. – Pamiętacie, jak ukaraliście Lokiego za to, że zabił Baldura? Przykuliście go do skały, a następnie zmusiliście Sigyn, aby co chwilę opróżniała misę pełną jadu węża na twarz tego mordercy… Loki przysiągł, że zemści się na nas za to, co mu zrobiliśmy. Zmierzch bogów nastał, gdyż ukaraliśmy Lokiego, a następnie dopuściliśmy do tego, że udało mu się uciec!

- Co zatem powinniśmy uczynić?! Pozwolić mu zabić Baldura, a następnie puścić go wolno? Nie poniesie konsekwencji zabicia jednego z moich synów?! – Odyn patrzył na żonę, przerażony. Frigg sama sobie przeczyła!

- Musimy uczynić wszystko, aby nie pragnął śmierci Baldura… - szepnęła tajemniczo kobieta, a jej mina wyraźnie mówiła, iż w głowie bogini zakwitnął właśnie jakiś pomysł. – Powiedzcie mi: gdybyście byli zazdrośni… I nagle ktoś, komu czegoś zazdrościcie, próbowałby nawiązać z wami kontakt? Gdybyście stale razem przebywali… Polubilibyście się… Pragnęlibyście śmierci swego nowego przyjaciela?

-Oczywiście, że nie! – żachnęła się Jord. Domyśliła się, o czym mówiła Frigg. Może i były rywalkami – dość długo walczyły między sobą o względy Odyna – jednak obie były też matkami. Wiedziały, że należy chronić własne dziecko. A skoro ochrona jednego syna miała przynieść bezpieczeństwo drugiemu… - Zastanawiam się tylko, jak nakłonić Lokiego do zaprzyjaźnienia się z Baldurem?! Nie bądźmy śmieszni: Loki nie ufa nikomu, poza Sigyn!

-O czym wy mówicie?! – zawołał Odyn, otwierając szeroko oczy ze zdumienia. – Chcecie, aby Loki i Baldur stali się… PRZYJACIÓŁMI?! –zakpił.


Thor w ostatnim momencie pociągnął Jord i Sif w dół – wrzask ojca sprawił, iż najbliższa szyba rozpadła się na setki tysięcy maleńkich, jednak śmiertelnie groźnych fragmentów.

Ragnarok udowodnił, że bogowie nie byli nieśmiertelni.

Chociaż może ich nieśmiertelność polegała na tym, że po śmierci mogli wrócić do żywych?

- Nie mamy innego wyjścia… - zaczęła cicho Sif. – Nazwijmy naszą ,,misję” po imieniu: musimy ich wyswatać. Nie mówię o ślubie… Po prostu określenie ,,swatać” wydaje się być najbardziej odpowiednim słowem… A skoro już mowa o ślubie… Co z Sigyn? Macie pojęcie, co się stało z żoną Lokiego? Pamiętajcie, że tylko jej ufał…

- Może i jest ona jedyną osobą, której on ufa, ale on nie jest osobą, której ufa ona! – zakpiła Frigg. – Doskonale wiem, co się dzieje w związkach po tym, jak mężczyzna ,,się nie powstrzyma” i zdradzi swoją żonę. - Thor spostrzegł, iż bogini rzuciła pełne bólu spojrzenie w kierunku Jord. – Loki zdradził Sigyn z jakąś gigantką… Ona miała chyba na imię Angerboda… Nie myślmy o tych bzdurach, które wymyślili ludzie: Loki miał z nią tylko – bądź AŻ – jedno dziecko. I był to Fenrir, który później wraz ze swoim kochanym tatusiem rozpętał Ragnarok.

- Fenrir również wróci do żywych… – zauważył Thor.

- Skupmy się na tym, co mamy zrobić! – zawołała Sif. – Jednocześnie powinniśmy pozbyć się żony Lokiego, aby ten zaprzyjaźnił się z Baldurem… I w tym samym czasie powinniśmy robić wszystko, aby Loki zbliżył się do żony i jej nie zdradzał?! To jest absurd!

- Niech Baldur stanie się nową żoną tego idioty... – prychnął Thor, zniesmaczony. – Fenrir został poczęty już setki lat temu. Nie cofniemy jego przyjścia na świat. Nie powstrzymamy go też przed przebudzeniem… Zapomnijmy o Fenrirze, a skupmy się na jego ojcu...

- Wiem, co należy zrobić. Nie możemy niczego komplikować. Mam idealny plan… - szepnęła Frigg, czując w oczach zdradzieckie łzy. Kłamała. Nie miała pojęcia, czy jej pomysł był dobry. Odchrząknęła, zbierając się na odwagę. Musiała przemawiać pewnym tonem. – Zanim Loki się przebudzi, będziemy musieli znaleźć Sigyn. Wiem, że była wierna mężowi nawet wtedy, gdy ten was mordował. Ona go odrzuci... Loki będzie sam. Znam go; będzie szukać kogoś, kto go nie odepchnie. Zawsze szukał sprzymierzeńców. Mój syn może stać się jego najbliższym przyjacielem. Wierzę, że Baldur doskonale zmanipuluje Lokiego.


- Kto uważa, że plan Frigg jest dobry, niech uniesie rękę w górę! – nakazał Odyn, podnosząc dłoń nad głowę.

Jord, Sif i Thor poszli w jego ślady.

- Zatem postanowione. Jest dla nas nadzieja... - szepnęła Sif, obejmując męża radośnie.
Gdyby tylko wiedzieli, jak wielki błąd popełnili...


Czytając ,,Helladę", możecie zerknąć do ,,Mitologii" Parandowskiego lub Markowskiej (polecam tę drugą), ale podczas lektury ,,Ragnaroka" nie możecie nawet użyć Wikipedii. Dlaczego?
Ponieważ zmieniłam sporo mitów. Przykład: Loki ,,stracił" niemalże wszystkie swoje dzieci - w moim opowiadaniu zawsze był ojcem tylko i wyłącznie Fenrira. Wg mitów miał jednak mnóstwo potomków - choćby trójkę dzieci z gigantką Angerbodą.

13 komentarzy:

  1. Nie jest tak zagmatwany przynajmniej dla mnie. Fajnie ze tylko bazujesz na mitach a nie opisujesz ich wiernej kopi. Zapowiada sie ciekawie juz nie mogę sie doczekać pierwszego rozdziału ^_~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ,,dzień dobry" powiedziałam sobie, że mogę ,,wykorzystywać" postacie, miejsca i wydarzenia, ale nie mogę ich kopiować. Coś takiego nawet by mi się nie spodobało. Owszem, wykorzystuję różnych bogów i mity o nich, ale nie zamierzam się ograniczać i pisać tylko tego, co już stworzono setki lub tysiące lat temu. Rozpisywać się nie będę (pewnie bym jeszcze spoilerowała, znając mój niewyparzony język...) :)
      Cieszę się, że moje opowiadanie Cię zainteresowało :) Pierwszy rozdział będzie za dwa tygodnie

      Usuń
    2. Szkoda, że trzeba tak długo czekać na pierwszy rozdział :(
      Opowiadanie wydaje sie być spoko ;) Nie przejmuj się brakiem komentarzy, śledzę twojego bloga prawie od początku ale pisze dopiero pierwszy raz. Nie każdy lubi zostawiać komentarze.

      Usuń
  2. Dziękuję za komentarz, u Ciebie poczytam, jak tylko zaliczę koło z lektur...
    A tak w ogóle, to gdzie takie fałszywe informacje sprzedają, że zawiesiłam bloga? Muszę ich tam poustawiać! ;p Jak klikniesz w zakładkę Strona Głowna, to przeniesie Cię właśnie w świat moich opowiadań ^^ Na tak zwany przeze mnie "blog matka", odsyła do wszystkiego co napisałam, dla wygody jest nawet link Spis opowiadań ;) Pozdrawiam kiedyś Chikusho, dziś Ketere.
    Doooobra, tak dla ułatwienia http://chotto-matte-ne-bun.blogspot.com/ ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawka: nie fałszywe, a ,,przerwany". Jeszcze gorzej :/

      http://opo-yaoi.blogspot.com/p/hard-yaoi.html - w skrócie:
      ,,Dzielnice
      http://chotto-matte-ne-bun-dzielnice.blogspot.com
      przerwany (26 rozdziałów ) - Znajdujemy się w w niezwykłym mieście złożonym z sześciu dzielnic. Jun, niesamowicie naiwny i pyskaty syn prostytutki ucieka z domu. Od razu wpada w poważne kłopoty. Ma okazję bardzo blisko poznać prawie wszystkich dzielnicowych. Mnóstwo zabawnych przygód, nieoczekiwanych zwrotów akcji i ostrego seksu."

      Ja u Ciebie poczytam dziś/jutro... Dwie nieprzespane noce z rzędu w środku tygodnia to o jedną noc za dużo ;(
      Również pozdrawiam i życzę weny :3

      Usuń
  3. Opowiadanie zapowiada się świetnie :)
    Przekonałaś mnie, żebym przeczytała Nordyckie mity!
    Niedługo przeczytam resztę :D
    Serdecznie pozdrawiam,
    Merkuriuszka
    Prolog nie jest zagmatwany czy niejasny. Wprost przeciwnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *kuźwa, muszę wreszcie napisać następne rozdziały* :D Zapowiada się świetnie, nie wiem, co z tego wyjdzie :/

      Usuń
    2. Masz rację. Musisz je napisać! ^^

      Usuń
  4. Czyli to nie będzie przeznaczenie, a podstęp bogów!
    Ale to wykombinowałaś, no nie wierzę.
    Może daj trochę swojego talentu, a nie trzymasz go tylko dla siebie?!
    Rozdział świetny, a opowiadanie mega się zapowiada ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Poleciła cię mnie Merkuriuszka. Podobno piszesz genialne opowiadania. Zaczęłam od tego czytać, ponieważ interesują mnie klimaty Skandynawskie. Zapowiada się całkiem nieźle. W tym tygodniu znajdę więcej czasu i przeczytam pozostałe. Życzę ci weny w pisaniu i tworzeniu genialnych opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moje drugie publikowane opowiadanie... I najbardziej niestety zaniedbane. Postaram się coś wkrótce naskrobać, gdyż Twoje słowa mnie nieźle zmotywowały ;) Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję. Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, o tak bardzo ciekawie tutaj się zapowiada, poczekam jak się rozwinie cała historia...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o opinie :)