wtorek, 2 grudnia 2014

Ragnarök 1: Frigg i genialne pomysły

Baldur westchnął ciężko, stawiając siatki z zakupami na podłodze. Mimo wielu udogodnień, które opanowały XXI wiek, bóg wolałby żyć w wiktoriańskiej Anglii – głównie dlatego, iż miałby do dyspozycji całą rzeszę wiernych poddanych i nie musiałby osobiście zajmować się swoimi sprawunkami.

Już nie wspominając o jego czasach, kiedy nikt nie pozwoliłby bogu piękna dźwigać worków wypełnionych zakupami.

Baldur zaśmiał się pod nosem. ,,Jego czasach”? Bóg posmutniał, w jednej chwili czując się jak staruszek. Jednak wystarczyło przymknąć powieki i przywołać obraz swojej twarzy, aby znów mieć dobry nastrój.

Nie wyobrażał sobie starości.

A po co miałby wyobrażać sobie coś, co nigdy nie będzie miało miejsca? Był bogiem. Nieśmiertelną, piękną i wiecznie młodą istotą. Nawet po śmierci mógł wrócić do żywych.

Poszedł do kuchni, ubolewając nad swym losem – pół roku wcześniej przebudził się z trwającej kilkaset lat śpiączki. Dlaczego spał? Nie znał konkretnej przyczyny – wiedział tylko tyle, iż stracił pamięć, umierając, a następnie przez kolejne wieki musiał się regenerować w kurhanie.

Napełnił sporą szklankę wodą gazowaną – to niesamowite, jak szybko był w stanie zaadaptować się i zacząć być miłośnikiem pizzy, coli oraz czekolady. Oczywiście, po każdym posiłku musiał poświęcić kilka godzin na intensywne treningi.

Bóg piękności upasionym świniakiem?! O, nie. Baldur nie pozwoli na coś takiego.

Upił parę łyków napoju, przyglądając się ścianom. Jego mieszkanie było bardzo malutkie, ale nie skromne. Całkiem szybko stał się zależny od elektronicznych urządzeń umożliwiających mu samodzielne życie.

O mały włos nie opluł się wodą, dostrzegając małą kartkę. Tylko przyzwyczajenie do zachowywania dobrych manier powstrzymało go przed takim nieeleganckim gestem.

Odstawił szklankę i podszedł do kartki. Drżały mu nogi.

A niech to!

Wiedział już, dlaczego Frigg zmusiła go do zrobienia wielkich zakupów. Przecież tego dnia miał się znów spotkać z Lokim…!

Szybciej, niż był to sobie w stanie wyobrazić, rozpakował produkty, a następnie zaczął je otwierać i myć.

Robiąc obiad, starał się nie myśleć o symbolicznym znaczeniu tego, co robił. Musiał przyznać, iż może dramatyzował, myśląc o symbolice gotowania jedzenia, ale…

GOTOWAĆ OBIAD DLA NIEMALŻE OBCEGO MĘŻCZYZNY TYLKO PO TO, ABY SPEŁNIĆ ŻYCZENIE SWEJ MATKI?!

Nie! Nawet nie ważne było, dla kogo gotuje, z czyjego rozkazu gotuje… Liczył się sam fakt, iż został potraktowany niczym kobieta! Ba, nawet gorzej! Nawet Sygin nie musiała nigdy gotować Lokiemu!

Musiał przyznać przed samym sobą, iż cieszyła go myśl o kolejnym spotkaniu z olbrzymem.
Dlaczego?

Najzwyczajniej w świecie Loki wpadł mu w oko. Chociaż od czasu przebudzenia spotkali się zaledwie parę razy oraz nie pamiętali swoich relacji sprzed Ragnaroku, to Baldur szybko zauroczył się w przystojnym, aczkolwiek podobno niebezpiecznym olbrzymie.

Niestety, Baldur nie mógł być z żonatym mężczyzną… Duma nie pozwalała mu być jednym z wielu. Nie oczekiwał od nikogo ślubnego kobierca, ale... Byłby usatysfakcjonowany, gdyby stanowił z ukochanym wierną sobie parę.

Poza tym, sam seks mógł uprawiać z każdym. Ale Baldur był wymagający. I nie pragnął co noc kolejnego, nowego kochanka. Chciał mieć stałego partnera. Może nawet męża. Loki mógłby zmienić się w kobietę i wzięliby ślub… A następnie olbrzym porzuciłby moc zmiany płci i na wieki pozostałby wiernym mężem Baldura.

Ale czy on sam, Baldur, pragnął układać całą wieczność z istotą, której wciąż niemalże nie znał…?

Przecież to było tylko zauroczenie... A mimo to, bóg już zaczął fantazjować o związku i przyszłości z Lokim...

Planować całą wieczność tylko dlatego, iż było się zachwyconym czyimś wyglądem?!

Oczywiście, przez te rozmyślania bóg musiał przypalić wołowinę oraz rozgotować i przesolić ziemniaki…

Zawarczał, rozgniewany. Zerknął na zegar wiszący na ścianie. Było południe. Miał jeszcze dwie godziny…

Wrzucił efekt swojego gotowania do pojemnika, notując sobie w głowie, iż będzie musiał dać tę wołowinę sąsiadce. Miała ona psa, który był bardzo łasy na każdy smakołyk. Co prawda, kobieta nie uznawała podawania zwierzętom przyprawionego jedzenia, ale Baldur zapomniał nawet o użyciu pieprzu…

Bóg ruszył do łazienki, a następnie szybko zaczął golić się i myć włosy. Wiedział, iż ogoleni mężczyźni nie budzili przychylności społeczeństwa, jednak uwielbiał czuć gładką skórą pod palcami – niestety,  w tamtej chwili jedyne ciało, jakie miał do dyspozycji, to jego własne…

Dokładnie nałożył na swoje nogi i tors cienką warstwę kremu do golenia o zapachu truskawek i granatów, po czym delikatnie pozbawił się zbędnego owłosienia, sprawnie i ostrożnie manewrując maszynką do golenia.

Wyszedł spod prysznica, otrzepując się jak pies. Miał zdecydowanie za długie włosy... Powinien je ściąć, gdyż zaczęły zabierać mu zbyt dużo czasu.

Susząc włosy, z rozbawieniem stwierdził, iż ludzie mieli rację: Bóg był wszechmogący. Ten zwrot nie miał prawa odnosić się jedynie do Boga z Biblii, ale również do RZECZYWISTYCH bóstw. Dlaczego?

Otóż dlatego, iż Baldur musiał jednocześnie suszyć włosy, nałożyć na twarz wystarczającą ilość kremów oraz umyć zęby. Nie wspominając już o zamawianiu kaczki po pekińsku z pobliskiej restauracji...

W pewnym momencie wrzasnął, przerażony. Nie musiał nawet mrużyć oczu, aby dostrzec karygodną skazę w swym wyglądzie. Drżącymi palcami dotknął włosów. Końcówki... Miał rozdwojone końcówki!

Szybko dokończył suszenie i rozczesywanie swojej jasnej grzywy, po czym skupił swoją moc na tych przerażających, obleśnych puklach, a następnie zregenerował włosy od cebulek aż do końców. Gdy loki znów stały się piękne i niezniszczone, posłał swemu odbiciu olśniewający uśmiech.

Nie mógłby się przecież pokazać w takiej fryzurze nikomu, a już zwłaszcza Lokiemu!

Umyty, uczesany i pięknie pachnący ruszył do sypialni. Wyjął z szafy swoje najnowsze ubrania: przylegającą do ciała turkusową koszulę oraz wąskie, czarne spodnie. Po chwili stanął przed lustrem, podziwiając swoje odbicie w tafli. Przygładził sięgające ramion blond włosy, po czym obdarzył swojego płaskiego sobowtóra olśniewającym uśmiechem. Westchnął z ulgą. Prezentował się jeszcze lepiej, niż zazwyczaj.

- Ładnemu we wszystkim ładnie… - zamruczał do swojego odbicia. – Powitajmy najpiękniejszego boga na świecie… - zawołał, po czym mrugnięciem oka wyprostował swoje dotychczas falowane włosy. O! Wyglądał jeszcze lepiej.

Wyszedł z sypialni, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Będąc w przedpokoju, nie musiał nawet wysilać się i zerkać przez judasza – jego moce rozwinęły się znów na tyle, aby mógł wyczuć stojącego za drzwiami człowieka z intensywnie pachnącymi pakunkami. Otworzył drzwi, uregulował rachunek i zatrzasnął wrota tuż pod nosem naburmuszonego śmiertelnika. Przeszedł do kuchni i dopiero w niej zorientował się, dlaczego tamten młodzieniec był obrażony: jak zwykle, Baldur zapomniał o napiwku.

Chociaż... Znieruchomiał, zastanawiając się nad kwestią napiwków. Czy dostawcom również one się należały...? Nie miał pojęcia. Chociaż kochał nowy świat, to wciąż nie potrafił czasami się w nim odnaleźć.

Otwierając plastikowe i kartonowe opakowania, kontemplował byt człowieka. Współczuł ludziom. On sam nie wyobrażał sobie życia bez mocy pozwalającej mu utrzymywać perfekcyjny wygląd. Nie wspominając już o wrażliwych zmysłach.

Nałożył kaczkę, ryż oraz surówkę na dwóch czarnych talerzach. Nie bawił się w podawanie pałeczek; wolał postawić na stole srebrne sztućce, niż jakieś kawałki drewna. Głownie dlatego, iż wyglądało to bardziej elegancko, a on sam nie musiał się męczyć z dziwacznym pałeczkami, które wolałby wsadzić swojej matce w oko, niż jeść obiad takimi paskudztwami. To przecież mogło mieć drzazgi! I mógł się upokorzyć przed bogiem, który miał wyrobić sobie jak najlepszą opinię na jego temat!

Podskoczył, słysząc głośne stukanie w drzwi. Szybko zapalił na stole świeczkę, po czym pognał w stronę przedpokoju. Wzdrygnął się, dotykając klamki – jego wrażliwe ciało doskonale wyczuło chłód płynący ze strony gościa.

Otworzył drzwi, z naturalnym uśmiechem witając lodowego olbrzyma. Oczywiście, Loki nie był monumentalnym, niebieskoskórym potworem o zlodowaciałym ciele. Wręcz przeciwnie: był wysokim, przystojnym mężczyzną, tak szczupłym, że aż chudym. Miał piękną, bladą twarz oraz wąskie, zimne oczy, przypominające ślepia gada. Włosy gościa były czarne i długie; bóg związał je wysoko, pozwalając krótszym kosmykom swobodnie otaczać twarz, optycznie ją wydłużając.

- Witaj, Loki…

***

Thor uśmiechnął się tryumfalnie, widząc Sygin zmierzającą w jego stronę.

- Thor? Witaj! – Zawołała radośnie, rzucając się bogu na szyję. – Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak ja za tobą tęskniłam! Kiedy widzieliśmy się ostatnio?

- Dwa tygodnie temu, Sygin… - zamruczał bóg, całując kobietę w nos. – Niech zgadnę: umówiłaś się z Lokim?

- Tak, ale spóźniłam się kilkanaście minut… Czy on na mnie nie poczekał? Poza tym, skąd wiesz o naszym spotkaniu? Frigg obiecała, iż zachowa tę informację w sekrecie… - Bogini wyraźnie posmutniała. – Już kilka razy się z nim umówiłam na spotkanie, a on nie przybył! Nie widziałam go od setek lat, a Frigg znów nas umówiła… Nawet nie chciała mnie poinformować, gdzie mogę znaleźć Lokiego! A przecież zapewniała mnie, iż… - Thor przerwał jej, kładąc palec na jej wargach.

- Przykro mi, Sygin, ale jestem tu od paru godzin i go nie widziałem. Ale… Ile razy mam ci powtarzać, iż nie powinnaś już się nim przejmować… Oboje doskonale wiemy, iż on jest nieczułym mordercą… Cały czas cię tylko wykorzystywał… Jesteś moją najbliższą przyjaciółką; nie chcę, abyś wciąż cierpiała! Jestem przekonany, iż Loki po prostu porzucił cię, gdy przestałaś być mu potrzebna. On nie jest zdolny do miłości…

Thor ani razu nie zająknął się, okłamując kobietę. W końcu był synem Odyna, czyli boga poezji, mądrości i magii! Zatem oczywistością był fakt, iż Thor miał naturalne predyspozycje do bycia aktorem!

Bóg głaskał kobietę, myśląc nad swoją wypowiedzią. Doskonale wiedział, dlaczego Loki się nie pojawił. Otóż Frigg postanowiła zerwać wszelkie więzi łączące olbrzyma z żoną. A czyż było coś gorszego, niż poczucie bycia lekceważonym i nieważnym?

Matka Baldura nakazała synowi spotykać się z Lokim za każdym razem, gdy na tego czekała Sygin. Thor musiał przyznać, iż było to dobrze posunięcie.

- Ale co on może robić?! Przecież nikt poza mną mu teraz nie ufa! Sam tak mówiłeś… - Słowa Sygin wyrwały boga z zawieszenia.

- Sii… On się zaczął spotykać z Baldurem… Wtedy również byli razem. Przykro mi, ale wydaje mi się, iż powinnaś wreszcie o nim zapomnieć... Proszę cię, skup się tylko i wyłącznie na...

- Słucham? Co takiego mówisz?! Przecież… Baldur jest mężczyzną… Nie chcesz mi chyba powiedzieć, iż mój mąż zmienia płeć i właśnie w tej chwili uwodzi kogoś, kogo zamordował setki lat temu? Przecież Frigg wymusiła na wszystkich, aby Loki i Baldur nie dowiedzieli się, do czego między nimi doszło!

- Sygin. Posłuchaj mnie uważnie. O ile się orientuję, Loki nie pamięta ani tego, jak zabił Baldura, ani tego, jak został za to ukarany, ani tego, iż później zginął, próbując zamordować nas wszystkich… Baldur z kolei wie tylko tyle, iż ktoś go zamordował. Nie możemy podawać im kolejnych informacji, inaczej poleje się krew…

- Thorze… Co w takim razie z moim małżeństwem...? Muszę się rozwieść z Lokim. Ty przecież niedługo również pozbędziesz się swojej żony, prawda? - Kobieta wpatrywała się w Thora z miłością i nadzieją.

- Oczywiście, ukochana... - Bóg pochylił się, całując boginię. Kłamstwa były takie proste...

***

Loki powoli jadł, z kpiącym uśmiechem wpatrując się w Baldura. Doskonale pamiętał, jak zawsze podziwiał pewność siebie boga piękna. To byłoby coś podejrzanego, gdyby najpiękniejsza istota na świecie byłaby nieśmiała. Nie wspominając już o fakcie, iż Baldur pozbawiony pewności siebie stałby się skrytą w sobie osobą, ukrywającą swe ponętne ciało.

Żując, kontemplował swoje ,,błędy młodości". Jak wielkim kretynem musiał być, mordując tak pięknego mężczyznę?!

Tak. Loki niczego nie zapomniał. Pamiętał każdą sekundę swojego dawnego życia. Dodatkowo zginął jako jeden z ostatnich, zatem podczas ,,Wielkiego Przebudzenia" mógł w formie ducha oglądać amnezję pozostałych bóstw. Odegrał rolę osobnika pozbawionego wspomnień perfekcyjnie! Opłacało się być jednocześnie olbrzymem i bogiem oszustw. Może to właśnie fakt, iż był olbrzymem, ocalił go przed amnezją?

-Jak ci się żyje wśród ludzi? Wciąż wolisz mieszkać tutaj, niż wracać do ,,domu"? – spytał, kątem oka obserwując przeróżne urządzenia, których nawet gobliny nie byłyby w stanie stworzyć.

- Tutaj jest doskonale. Przyznaję, iż odrobinę cierpię bez służących będących na każde skinienie mojej głowy, ale… - zachichotał Baldur, po czym upił łyk wody. – Teraz, gdy żyję sam i nie mam nawet jednej sprzątaczki, muszę otaczać się tymi cudami techniki… Poza tym, odkryłem nowe formy spędzania wolnego czasu. Dawniej wszystko robiłem za pomocą magii albo zrzucałem na barki poddanych. A teraz? Mogę stać godzinami przed lustrem, eksperymentując z tymi wszystkimi tuszami, kremami, olejkami bądź kredkami… - Jakby na potwierdzenie swoich słów, zamrugał, chwaląc się swymi oczami; chociaż zazwyczaj nie musiał stosować kosmetyków, to tego dnia postanowił nałożyć na rzęsy tusz oraz użyć kredki do oczu. – A zakupy i centra handlowe? W życiu nie wrócę do Asgardu, jeśli Odyn nie podaruje mi windy na Ziemię w mojej sypialni!

Mężczyźni zaśmiali się. Obaj doskonale zdawali sobie sprawę z tego, jak ważny był wygląd. Baldur traktował swoją urodę niczym miecz, a Loki potrafił z łatwością łamać wrogów, wyrywając tę broń z ich rąk.

- Ech… Dlaczego nie rozmawialiśmy razem przed śmiercią, co? Zginąłem parę lat po tobie, ale i tak mogliśmy się zaprzyjaźnić te kilkanaście lat przed Zmierzchem Bogów, co?

Baldur zaśmiałby się, gdyby nie miał akurat w ustach kawałka kaczki. Przełknął, po czym rzekł:

- I musiałbym godzinami wysłuchiwać, jak to nie znosisz Sif, moich rodziców i Thora, ale za to jak kochasz Sygin i Fenrira? Nie, dziękuję.

Olbrzym wybuchnął śmiechem, jednak po chwili stracił cały swój dobry humor.

- Fenrir... Nawet nie wiesz, co bym dał, aby go zobaczyć... Chciałbym też wiedzieć, co się dzieje z moją żoną… Twoja matka umówiła nas na spotkanie. Mieliśmy się wczoraj spotkać. Czekałem paręnaście godzin. Było już ciemno, gdy przybyła Sif i zaczęła na mnie wrzeszczeć, iż mam pilnować własnej kobiety i się nią zajmować, aby ta nie próbowała już odbierać innym boginiom mężów. Myślałem, iż Sif po raz kolejny mściła się na mnie za tamte durne warkocze…

- Sif jest mściwa. - zauważył Baldur, powarkując.

Jeśli była jakaś istota, która nienawidziła Sif jeszcze bardziej, niż Loki, to był nią Baldur. Dlaczego…? Główną przyczyną wzajemnej nienawiści między Baldurem a Sif był fakt, iż konkurencja się z natury nie lubi. On był bogiem piękna, ona była boginią piękna.

– Jednak nie zapominaj, iż w swej zazdrości myśli również o miłości. Pewnie przemawiało przez nią zmartwienie, iż między tobą a Sygin nie jest już tak dobrze, jak dawniej… - Baldur spostrzegł, licząc na to, iż Loki poinformuje go o obecnej sytuacji w swoim małżeństwie.

Gdyby Thor zaczął zdradzać Sif z Sygin, Loki byłby samotny... A kto był w tamtej chwili najlepszym, wiernym przyjacielem opuszczonego olbrzyma...? Baldur z rozkoszą zacząłby ,,pocieszać".

Bóg wzdrygnął się, uświadamiając sobie, czego właśnie zapragnął. Spojrzał na Lokiego ze smutkiem. Jeśli to zauroczenie przemieniłoby się w miłość... Baldur nie byłby godny serca olbrzyma, gdyby życzył mu czegoś tak przykrego, jak utraty ukochanej żony!

- Wiesz, mój drogi…- Baldur poczuł się najszczęśliwszą istotą na świecie, słysząc to określenie. - Właśnie to mnie dziwi. Ta kobieta zawsze robiła wszystko, czego sobie życzyłem. Nigdy nie byliśmy rozdzieleni… W każdym razie, nigdy nie rozstawaliśmy się do czasu, aż zginąłem. Boję się sądzić, iż ona kogoś poznała, ale… - Bóg umilknął.

- Loki… Może powinieneś to głębiej zbadać? Wiesz… Następnym razem, gdy Frigg będzie aranżować wasze spotkanie, pójdziesz za nią i… Przekonasz się, gdzie ona jest. Poza tym, pamiętaj o jednym – Baldur wstał od stołu i podszedł do Lokiego. Położył dłoń na jego ramieniu i nachylił się do jego ucha. – Kobiety są słabe. Następnym razem wybierz mężczyznę… - Zachichotał, muskając wargami płatek ucha olbrzyma.

- Chciałbyś, co? - prychnął Loki, dotykając uda młodszego mężczyzny. Zaśmiał się kpiąco, po czym obrzucił boga spojrzeniem pełnym wyższości i dumy. - Mógłbym się z tobą przespać. Mógłbym również zachować obecną płeć... Ale po co? Abyś wciąż do mnie wzdychał? Wybacz, ale jestem wierny własnej żonie nawet wtedy, gdy ta mnie zdradza. Chociaż... Nie będę zły, jeśli stałbyś się moim pocieszeniem... - zawarczał, bombardując Baldura spojrzeniem przepełnionym pogardą. Wstał od stołu, po czym wyszedł z mieszkania.

Baldur stał bez ruchu, w myślach przeklinając swoją głupotę. Wciąż miał przed oczami wychodzącego olbrzyma. Wziął do ręki najbliższy świecznik i rzucił nim o ścianę, krzycząc ze złości.

18 komentarzy:

  1. Pies mojej przyjaciółki nazywa sie Piesek XD
    A co do rozdziału to jak zawsze boski =^.^=
    Tak ostatnio sie zastanawiałam z kąd wziełaś ten nick Sarabeth M.
    Pozdro i WENY, WENY i jeszcze raz WENY (mam nadzieje, że natchnie cie Muza, byś napisała rozdział o bogach olimp XP)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pluszowy lew mojej koleżanki nazywa się ,,Lew Trocki", so...
      Cieszę się, że rozdział się podoba i skomentowałaś <3 (już zaczęłam emować i wyjmować żyletki w rozpaczy).
      Sara - jedno z moich imion (nie powiem, które, jeszcze mnie znajdoo na fejsbukach [tak, nawet taki Szatan jak ja przeżył chrzest i kontakt z wodą święconą]). Elisabeth - zawsze ,,szło w parze" z imieniem ,,Angelina", czyli imieniem bohaterki jednego z moich pierwszych opowiadań. M. - było kilka przyczyn (okay, był taki jeden na ,,M" :P). Początkowo było R od ,,Raven" (jestem fanką Edgara A.P.).
      Każdego dnia na matematyce Erato stoi nade mną i każe mi pisać i pisać... Kalliope zmusza mnie do przepisywania tego na komputer :/ Rozdział się pisze, ale teraz mam strasznie dużo roboty (się pisało zberezeństwa na matmie, to teraz trzeba poprawiać te tróje i dwóje...).
      Wielkie dzięki za komentarz <3

      Usuń
  2. Ciekawie się zapowiada. Będę tu zaglądać co jakiś czas ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz, bo jak raz się czymś zainteresuję to zaglądam w wolnym czasie ^^

      Usuń
    2. Notki wstawiam zazwyczaj w każdy wtorek ;) Zaglądaj, ile wlezie, a nie ,,w wolnym czasie" :3 Wiem, jak to z tym czasem jest :/

      Usuń
  3. Ha ha ;_; *boi sie pisać komentarze*.
    Co prawda na twojego bloga trafiłam dzięki komentarzykowi pod ostatnim postem Maru ale uważam ,że świetnie piszesz ^^. Mam nadzieje przeczytać całą 'Hellade' jak tylko znajde trochę czasu :3 weny życze i kolejnych wspaniałych notek ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa :3
      Bić nie będę, mordować nie będę - komentujcie, ile wlezie, inaczej jest mi smutno i tracę całą ochotę na pisanie :(
      Na razie mam 18 notek, więc nie ma za dużo do czytania ;)
      Serdecznie pozdrawiam,
      Sarabeth M.

      Usuń
  4. Wiesz, Baldura zawsze sobie wyobrażałam jako potężnego, jasnowłosego wikinga z brodą. Kiedy zaczął golić nogi i klatę padłam na twarz. Najwyraźniej w XXI wieku podoba mu się bardziej niż w Azgardzie. Ale Baldur robiący zakupy i malujący się przed lustrem? Czy on ma zamiar być tutaj uke? Przynajmniej na to na razie wygląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię podziału na uke i seme, więc nigdy nie narzucam bohaterom takich ról. Baldur - zawsze wyobrażałam go sobie jako chłopczyka, którego każdy musiał niańczyć, a którego interesowała jedynie uroda... Przynajmniej jest bogiem i nie musi wstrzykiwać sobie botoksu. Dobrze, że nie wymyśla sobie operacji biustu :D

      Usuń
  5. Zbliża się sesja... czas ogarnąć opowiadania innych! Faktycznie czytając prolog miałam wrażenie, że mózg przewraca mi się do góry nogami, ale kiedy postanowił się jednak trochę wysilić, to zrozumienie treści nie stanowiło już takiego wyzwania. Ogólnie podoba mi się, lubię jak bohaterowie są tacy lekko roztrzepani, zakochani w sobie, jak Baldur. W sumie po co mu partner, jak ma lustro? ;p A przecież żyje w tym wspaniałym XXI, to zamówienie lalki ze swoją podobizną nie stanowiłoby jakiegoś wielkiego wyzwania (prawdopodobnie) ;p Ogólnie intryga intrygę pewnie będzie poganiać, mam taka nadzieję. Szkoda tylko, że nie ma więcej ;<
    Co do wejść i komentarzy mam dokładnie to samo, nie ma się czym przejmować! :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podpowiadaj mu, jeszcze chłopak stworzy własnego klona i będzie się z nim kochać w sali luster!!!
      Więcej będzie, jak napiszę... obecnie mam mały problem, gdyż troszeczkę skopałam :/ Muszę poprawić to, co wymyśliłam i czego nie napisałam, gdyż wolę uniknąć poprawiania tego rozdziału - wtedy to by było pokręcone!
      Dziękuję za komentarz :D Wiesz, jak karmić wenę :3

      Usuń
  6. Szczerze... Z tego co wiem (a naprawdę sporo czytałam o mitologii nordyckiej) Baldur (i inni bogowie) mieli to do siebie, że nie musieli dbać o wygląd, bo oni już z natury byli piękni. Nie wspomnę już o tym, że matka Baldura zawarła pakt z Naturą (wykluczmy jemiołę...)by chronić jego i jego nadzwyczajną (nawet wśród bogów) urodę, przez co Baldur nie miał najmniejszej możliwości doznać jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu, skaleczyć się, posiadać rozdwojone końcówki etc.
    Wiem też (od nordyckiej grupy rekonstrucyjnej, której lider nawet w XXI w. wyznaje mitologię nordycką), że Baldur nie był ani próżny, ani zapatrzony w siebie. Przeciwnie, zawsze był uznawany za tego najmilszego, skromnego, dobrego i skorego do pomocy przy niemal wszystkim przystojniaka. No i wszyscy do niego lgnęli xd Ale sęk w tym, że Baldur-Baldur bardziej przypomina z charakteru zakonnicę, niż cnotkę-klotkę, machającą biodrami na prawo i lewo XD

    Ach, i jeszcze taka mała ciekawostka kompletnie z innej paki ^^ Bogowie nordyccy mogą umrzeć ze starości, jeśli nie zjedzą przynajmniej raz na 5000 lat złotego jabłka c:
    ~Dementis

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wrażenie, że niedokładnie czytałaś to, co pisałam.

    Loki mówił do śpiącego Baldura. W moim opie bogowie mogą mieć zatrucia pokarmowe. Ja to piszę i ja wymyślam. Specjalnie w tym rozdziale napisałam, że Loki ma tylko jedno dziecko. Znam mitologię nordycką, ale mało kto ją zna - pozwoliłam sobie zmienić parę faktów. Nie robię fanfiction ani nic zatem moi bohaterowie mają osobowości wykreowane przeze mnie. Nie piszę o Baldurze i Lokim wszystkiego, gdyż jest to po prostu nudne dla moich czytelników. Po co mam zalewać ludzi faktami niezwiązanymi z moim opem? Tworzę własną historię i nie zamierzam się ograniczać. Sądzę, że o tym już wspominałam - nie ograniczam się i modyfikuję bogów. Przykładowo, w ,,Helladzie" napisałam, że Tanatos i Hypnos nie mają w ogóle ojca.

    Wierzono, że Baldur nie był ani próżny, ani zapatrzony w siebie? A mój jest próżny, zadufany i pewny siebie. Nie zamierzam tego zmieniać.Jeśli Ci się nie podoba, to nie czytaj. ,,Ragnarök" to nie jest ,,Hellada", a dawne wydarzenia i koniec świata są tylko punktem wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Loki ty nie marudź i olej żonę....
    Jezu jaki przygłup, może mieć boga piękności, a wybiera niewierną żoneczkę.
    Ale i tak kocham Lokiego <3
    On jest taki seksi ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za piękny spam komentarzy :D sądziłam, że kolejna osoba porzuciła czytanie po 15. rozdziale Hellady :c Chyba będę musiała dla Ciebie napisać Lajosa i Ragnarok, co? :v

      Usuń
  9. Hejeczka,
    wspaniale, Loki wszystko jednak pamieta, tego to nie przewidzieli jednak, troche żal mi Baldura...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o opinie :)